Niepokój Iranu wynika z niepewności, czy USA zdołają przekonać Izrael, aby nie atakował irańskich obiektów nuklearnych i naftowych. Innym powodem jest znacznie osłabienie Hezbollahu przez izraelskie operacje wojskowe w ostatnich tygodniach – podały źródła.
Jasne stanowisko USA, niepewna reakcja Izraela
USA konsultowały się z Izraelem w sprawie planów odpowiedzi na atak Iranu z 1 października. Urzędnicy amerykańscy jasno dali do zrozumienia, że nie chcą, aby Izrael atakował irańskie obiekty nuklearne czy pola naftowe. Prezydent USA Joe Biden rozmawiał w środę z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu (a była to ich pierwsza rozmowa od prawie dwóch miesięcy – przypomina CNN), mówiąc mu, że odwet Izraela powinien być „proporcjonalny”.
Czytaj więcej
- Izrael nie zapewnił administracji Bidena, że ataki na irańskie obiekty nuklearne nie wchodzą w grę w ramach odwetu za irańskie ataki rakietowe na początku tego tygodnia - ujawnił wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA. Odmówił też spekulacji, czy Izrael może przeprowadzić ataki odwetowe w rocznicę ataków Hamasu z 7 października.
Ewentualność ataku na instalacje nuklearne spędza sen z powiek krajom regionu
Sojusznicy USA w Zatoce Perskiej, w tym Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bahrajn i Katar podzielają obawy dotyczące potencjalnego ataku na irańskie instalacje naftowe. Jak zauważył w rozmowie z CNN jeden z arabskich dyplomatów, taki atak mógłby mieć poważne skutki gospodarcze i środowiskowe dla całego regionu.
Administracja Bidena jest głęboko zaniepokojona tym, że wzajemne potyczki między Iranem a Izraelem, po ataku na konsulat w Damaszku mogą przerodzić się w poważną wojnę regionalną, w którą wciągnięte zostaną również Stany Zjednoczone.