Zwykły zgiełk we wtorkowy wieczór w Dahiji, południowej dzielnicy Bejrutu pilnie strzeżonej przez bojowników Hezbollahu, zakłóciła potężna eksplozja.
Pod gruzami jednego z budynków odnaleziono wkrótce ciało Fuada Szukra, dowódcy Hezbollahu, który miał przygotować atak na Madżdal Szams na okupowanych Wzgórzach Golan. Na boisku piłkarskim zginęło tam kilka dni wcześniej 12 dzieci i nastolatków, izraelskich Druzów. To odwet Izraela, do którego przyznała się izraelska armia.
Kilka godzin później w Teheranie eksplozja nastąpiła w rezydencji w której znajdował się Ismail Hanija, szef Hamasu. Na ten temat izraelskie władze milczą, chociaż jest tajemnicą poliszynela, że tego rodzaju akcję w stolicy Iranu mógł przeprowadzić jedynie izraelski wywiad.
Ali Chamenei grozi: Kara będzie sroga
Jak zresztą wiele innych zamachów w ostatnich latach, głównie na irańskich naukowców jądrowych. W Iranie wszystko było jasne. Irańska agencja Tasnim, podlegająca Gwardii Rewolucyjnej, poinformowała, iż w rezydencję, w której ulokowano Haniję, uderzył „obiekt latający”. Nieco wcześniej Haniję gościł ajatollah Ali Chamenei, najwyższy przywódca Iranu.
– Reżim syjonistyczny zamordował naszego gościa. Będzie za to sroga kara – zagroził w środę Chamenei.