Głównie natarcie cały czas trwa w okolicach Doniecka, na północny zachód i zachód od miasta. W ciągu ostatniego tygodnia Rosjanie zdobyli cztery wioski, a właściwie ruiny, w których trudno rozpoznać wcześniejsze miejscowości.
„Nieuchronnie zbliżają się do logistycznych centrów Pokrowska” – pisze brytyjski wywiad. Miasto łączy północne i zachodnie zgrupowanie ukraińskich obrońców.
Nieustanny rosyjski szturm, brak amunicji i niekompetentni dowódcy
– Oni bez przerwy cisną, (…) rzucili tu bardzo dużo wojska z jednostek wcześniej nieużywanych w tej części frontu – mówi sierżant Ołeh Czaus z jednej z ukraińskich brygad. Oficerowie przestrzegają, że „nie wolno nie doceniać przeciwnika”, który cały czas szuka słabych punktów w obronie. W ciągu ostatniego tygodnia dwa razy udało mu się znaleźć, gdy sąsiadujące ze sobą ukraińskie oddziały nie porozumiewały się ze sobą, w rezultacie Rosjanie wdarli się pomiędzy nie i musiały się dość bezładnie cofać.
Czytaj więcej
Ukraiński wywiad wojskowy twierdzi, że przekazał rebeliantom w Mali "informacje niezbędne do tego", by zorganizować zasadzkę na Rosjan z Grupy Wagnera w tym afrykańskim kraju.
Obrońcy stale skarżą się na braki uzbrojenia, amunicji, ludzi, ale coraz częściej i na własnych, niekompetentnych dowódców. Dowódca armii, gen. Ołeksandr Syrśky, musiał wysłać na front inspekcję do jednej z brygad walczących w okolicach Torecka po skargach żołnierzy i wolontariuszy na jej dowódcę. Inspekcja nie potwierdziła zarzutów, a jedynie znalazła „niektóre dyskusyjne decyzje”.