„W domu lepiej się oddycha i przyjemniej odpoczywa. Nocujemy w ojczystym kraju” – napisali w jednej z sieci społecznościowych rosyjscy ochotnicy Legionu „Wolna Rosja”. Dzień wcześniej przebili się z Ukrainy przez rosyjską granicę i wbrew zapewnieniom kremlowskiej propagandy zostali na zajętych terytoriach.
Legion, Rosyjski Korpus Ochotniczy oraz stworzony dopiero jesienią ubiegłego roku Batalion Syberyjski dokonały ataku w co najmniej trzech miejscach granicy z obwodem biełgorodzkim i jednym z kurskim. Nie wiadomo, gdzie obecnie znajdują się ochotnicy ani skąd wyparły ich rosyjskie wojska. Kremlowska propaganda usiłuje przemilczeć sam fakt walk na pograniczu, które wybuchły na dwa dni przed rozpoczęciem głosowania dającego Władimirowi Putinowi prawo do piątej kadencji prezydenckiej.
Ochotnicy na terenie obwodu kurskiego
Najprawdopodobniej ochotnicy są na terenie obwodu kurskiego (możliwe, że i w jakiejś miejscowości biełgorodzkiego). We wtorek walki trwały w obwodzie kurskim w pogranicznej rosyjskiej wiosce Tiotino, która w pewnym momencie cała była zajęta przez atakujących. Jednak już w środę przedstawiciel Legionu Aleksandr Baranowski poinformował, że jest ona „szarą strefą”, czyli żadna strona nad nią nie panuje.
W środę przedstawiciel Legionu poinformował, że wioska Tiotino jest „szarą strefą”, czyli żadna strona nad nią nie panuje
– Zyskać jakąś szansę, jakikolwiek argument, jakiś atut w przyszłym możliwym procesie negocjacyjnym: no, my wam oddamy to, a wy nam zwrócicie tamto – w ten sposób z kolei prezydent Putin opisał, jak widzi cele ataku rosyjskich ochotników. Wymieniającymi terytoria, rzecz jasna, byłaby Ukraina i Rosja, a nie rosyjskie oddziały.