O tym, że wojskowi potrzebują w 2024 roku mobilizacji pół miliona nowych żołnierzy, mówił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas swojej grudniowej konferencji prasowej. Jeszcze wtedy ukraiński przywódca zasugerował, że nie będzie to proste i oczekiwał od rządu konkretnych propozycji w tej sprawie. Już kilka dni później, 26 grudnia, rząd złożył w Radzie Najwyższej odpowiedni projekt ustawy, która miała usprawnić szwankujący od dłuższego czasu proces mobilizacji, wyeliminować korupcję i zachęcić mężczyzn w wieku poborowym do obrony ojczyzny. Propozycje rządu wywołały jednak tak duże kontrowersje, że projekt ustawy stracił rację bytu jeszcze przed głosowaniem.
Bez oka czy nerki również na front?
Wiceszefowa prezydenckiej frakcji Sługa Narodu Jewhenija Krawczuk poinformowała we wtorek lokalne media, że w obecnej postaci propozycje rządu nie zostaną przegłosowane w parlamencie. Projekt trafił do komitetu ds. obrony i bezpieczeństwa i tam, jak sugeruje Krawczuk, ma powstać „kompromisowa wersja”. Na razie nie wiadomo, kiedy. Co wzbudziło kontrowersje wśród ukraińskich parlamentarzystów? W Kijowie wprost o tym nie mówią, bo rządowy projekt ustawy nie był publikowany, a jedynie treść jego streszczenia przedostała się do mediów.
Czytaj więcej
Putin czuje słabość jak zwierzę, bo jest zwierzęciem. Wyczuwa krew, wyczuwa swoją siłę. I zje was na obiad z całą waszą UE, NATO, wolnością i demokracją - mówił w rozmowie z "The Economist" prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
- Największe dyskusje wzbudziło to, że mobilizacji miałyby podlegać osoby z orzeczoną III grupą niepełnosprawności oraz krewni, którzy opiekują się takimi osobami. Kontrowersje wywołały też propozycje ograniczenia praw osób, które unikają mobilizacji, również przebywają za granicą – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z ukraińskich parlamentarzystów.
Do III grupy (najniższej) niepełnosprawności nad Dnieprem zaliczają się osoby np. cierpiące na głuchotę, albo nieposiadające jednego oka albo nerki.