Korespondencja z Ramallah
Na billboardach w centrum Ramallah są portrety palestyńskich cywilów, głównie dzieci, zabitych w Gazie. Graficznie bardzo przypominają zestawy portretów ofiar i zakładników terrorystów z Hamasu, które wiszą w izraelskich miastach.
Ramallah, siedzibę rywalizujących z Hamasem władz Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu Jordanu, w linii prostej od strefy Gazy, która do wybuchu wojny 7 października była w pełni kontrolowana przez Hamas, dzieli 80 kilometrów izraelskiego terytorium.
Czytaj więcej
Po tym rozlewie krwi, po tej nienawiści pozostaje separacja obu społeczności, dwa oddzielne państwa. Jak moglibyśmy po tym wszystkim żyć razem z Izraelczykami? - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Amal Dżadu, palestyńska wiceminister spraw zagranicznych.
- Teraz, mimo tego geograficznego oddzielenia, panuje uczucie jedności między Palestyńczykami z Gazy i Palestyńczykami z Zachodniego Brzegu. Nas ten konflikt też dotyka, choć u nas nie ma wojny, która tam zaczęła się 7 października. Od tej pory i tu zginęło stu kilkudziesięciu Palestyńczyków, niektórzy z rąk izraelskich osadników - mówi Ibrahim Dalalsza, dyrektor cieszącego się prestiżem wśród przedstawicieli Zachodu think tanku z Ramallah o angielskiej nazwie Horizon (w arabskiej wersji Ufuk).