„Prowadź do zwycięstwa, a potem odejdź”. Nawet przyjaciele nie chcą już Netanjahu

Kto jak nie premier odpowiada za dopuszczenie do wielkiego ataku terrorystów? Sam Netanjahu odpowiedzialnych widzi gdzie indziej.

Aktualizacja: 13.11.2023 06:28 Publikacja: 12.11.2023 06:30

Demonstracja w Tel Awiwie.  Protestujący wzywają do uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Ha

Demonstracja w Tel Awiwie. Protestujący wzywają do uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas i żądają dymisji Netanjahu

Foto: PAP/EPA/NEIL HALL

Korespondencja z Tel Awiwu

Brutalny atak Hamasu z 7 października zaskoczył izraelski rząd i służby. Zaszokował Izraelczyków, którzy podobnie jak pół świata zadawali sobie pytanie: jak w tak doświadczonym w sprawach bezpieczeństwa i obrony kraju można było przeoczyć przygotowania do wtargnięcia ze strefy Gazy na teren Izraela setek terrorystów.

Zdecydowana większość Izraelczyków, pokazują to różne sondaże, uważa, że głównym odpowiedzialnym jest premier Beniamin Netanjahu, polityk urzędujący na tym stanowisku najdłużej w historii Izraela (w sumie ponad 16 lat). I nie tylko powinien to publicznie ogłosić - czego w przeciwieństwie do dowódców służb i wojska oraz paru czołowych ministrów nie chce zrobić - ale i szykować się do dymisji po zakończeniu wojny z Hamasem.

Czytaj więcej

W Strefie Gazy średnio co 10 minut ginie dziecko

Liczba przekonanych, że długa kariera polityczna Bibiego, jak jest nazywany, musi dobiec końca, rośnie. Kilka dni po ataku opowiadało się za tym 54 procent ankietowanych Izraelczyków, ostatnio już 76 procent - wynika z badań dla telewizyjnego Kanału 12.

Poprowadź nas do zwycięstwa nad Hamasem, a potem odejdź

Odwracają się od niego dawni sojusznicy. Płomienny apel do premiera o to, by „najpierw poprowadził nas do zwycięstwa [nad Hamasem], a potem odszedł” ogłosił bezpłatny dziennik „Israel Hajom”, który jak przypominają złośliwi, powstał po to, by popierać Netanjahu. Założył go kilkanaście lat temu (nieżyjący już) amerykański miliarder pochodzenia żydowskiego Sheldon Adelson o mocno prawicowych poglądach, chętnie wspierający bliskich mu ideowo polityków.

Czytaj więcej

Beniamin Netanjahu: Nie chcemy podbić Strefy Gazy

„Israel Hajom” zwano nawet „bibitonem”, łącząc pseudonim Netanjahu z hebrajskim słowem oznaczającym gazetę. Drogi dziennika z premierem rozchodziły się, od kiedy się okazało, że chciał poprzez zmiany prawne uderzyć w jego rozpowszechnianie po to, by zwiększyć szanse na rynku innej prawicowej gazety w zamian za to, że będzie go chwaliła (tego dotyczy jedno ze śledztw w sprawie korupcji i nadużyć, prowadzonych przeciwko Netanjahu). Ale prawdziwe rozstanie następuje teraz.

Izraelczycy chcą mieć rząd centrowy, a nie skrajny

- Czy „Israel Hajom” spytał o zdanie małżonkę Netanjahu? Ona lubi być żoną premiera - żartuje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” konserwatywny politolog prof. Efraim Inbar. On też długo wspierał Netanjahu, tłumaczył kontrowersyjne poczynania izraelskiej prawicy. Teraz, już na serio, dodaje, że „nie sądzi, by po wojnie na dłużej mógł kontynuować misję premiera, choć w Izraelu różne rzeczy się dzieją”.

- Wszyscy rozumieją, że to szefa rządu obciążają błędy militarne, wywiadowcze, w zakresie odstraszania. Że to on ponosi odpowiedzialność, za to, co się stało - podkreśla prof. Inbar.

Czytaj więcej

Ambasadorowie USA w krajach arabskich ostrzegają Joe Bidena

Jego zdaniem Netanjahu musi się liczyć z rebelią we własnej partii, bo wielu czołowych polityków Likudu rozumie, że większość Izraelczyków chce mieć bardziej centrowy gabinet, a nie z partiami skrajnie prawicowymi, z którym się związał Netanjahu, wywołując wielki konflikt w społeczeństwie.

Wszystko wskazuje na to, że Netanjahu nie zamierza rezygnować, także po wojnie

Kontrowersyjna reforma wymiaru sprawiedliwości, którą forsował skrajny gabinet Netanjahu, wywołała cotygodniowe protesty, w których uczestniczyły setki tysięcy Izraelczyków. W czasie wojny też się odbywają, choć w nieporównanie mniejszej skali. Tam padają hasła nawet natychmiastowej dymisji.

Wszystko wskazuje na to, że sam Netanjahu nie zamierza rezygnować, także po wojnie. W czasie niedawnego wywiadu dla amerykańskiej telewizji ABC na czas po wojnie przełożył także sprawę wyjaśnienia, kto ponosi odpowiedzialność za dopuszczenie do wielkiego ataku Hamasu. „Padną trudne pytania, zamierzam być jednym z pierwszych, którzy na nie odpowiedzą” - stwierdził.

Już szykuje się do tej konfrontacji. Antyrządowy lewicowy dziennik „Haarec” ujawnił w czwartek, że doradca Netanjahu zbiera, raczej niezgodnie z regułami prawnymi, dokładne stenogramy posiedzeń rządu, licząc, że pomogą premierowi w debacie o odpowiedzialności.

Netanjahu chciałby zrzucić winę na oficerów, którzy protestowali przeciw rządowej reformie

Inne media izraelskie ujawniły zaś, że Netanjahu winę zamierza zrzucić na oficerów rezerwistów, którzy przed wojną z Hamasem odmawiali służby na znak protestu przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości. Miał powiedzieć, że trzeba przeprowadzić śledztwo, czy nie było związku między tą odmową służby a decyzją Jahji Sinwara, szefa operacji militarnych Hamasu, o przeprowadzeniu ataku.

„Haarec” opublikował karykaturę, na której uśmiechnięty premier poklepuje po ramieniu izraelskich dowódców wojskowych i mówi: „Zwyciężmy razem, a potem ja sprawdzę, czy uczestniczyliście w protestach na ulicy Kaplana” (miejsce cotygodniowych demonstracji w centrum Tel Awiwu). Ta sama gazeta napisała w komentarzu, że zwycięstwo w Gazie nie może się skończyć na likwidacji Hamasu. Musi też otworzyć „szybką ścieżkę do likwidacji naszego rządu, który zagraża przyszłości kraju”.

7 października terroryści zabili w Izraelu około 1200 osób - takie są nowe oficjalne dane. Wcześniej wspominano o około 1400. Zmiana jest najprawdopodobniej związana z problemami z identyfikacją fragmentów ciał ofiar. Hamas wziął też około 240 zakładników.

Korespondencja z Tel Awiwu

Brutalny atak Hamasu z 7 października zaskoczył izraelski rząd i służby. Zaszokował Izraelczyków, którzy podobnie jak pół świata zadawali sobie pytanie: jak w tak doświadczonym w sprawach bezpieczeństwa i obrony kraju można było przeoczyć przygotowania do wtargnięcia ze strefy Gazy na teren Izraela setek terrorystów.

Pozostało 94% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany