Wiceszefowa palestyńskiej dyplomacji: Mamy obawy, że Izrael zamierza wypchnąć Palestyńczyków poza strefę Gazy

Po tym rozlewie krwi, po tej nienawiści pozostaje separacja obu społeczności, dwa oddzielne państwa. Jak moglibyśmy po tym wszystkim żyć razem z Izraelczykami? - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Amal Dżadu, palestyńska wiceminister spraw zagranicznych.

Publikacja: 14.11.2023 08:48

Amal Dżadu (Amal Jadou) jest wiceministrem spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej (Palestyńskie

Amal Dżadu (Amal Jadou) jest wiceministrem spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej (Palestyńskiej Władzy Narodowej).

Foto: JH

Niech mi pani, proszę, przypomni oficjalne stanowisko Autonomii Palestyńskiej, władz palestyńskich z Ramallah, dotyczące ataku Hamasu na Izrael przeprowadzonego 7 października.

Jest bardzo jasne. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, premier, minister spraw zagranicznych, wszyscy palestyńscy liderzy podkreślili, że jesteśmy przeciwko zabijaniu cywilów po wszystkich stronach konfliktu. Wykazujemy empatię wobec ofiar cywilnych po wszystkich stronach. Żaden izraelski lider nie wystąpił przeciw zabijaniu palestyńskich cywilów.

Nie słyszę w tych oświadczeniach słowa „terrorystyczny”. Władze palestyńskie z Ramallah nie używają określenia „terroryzm” w odniesieniu do ataku Hamasu?

Nie, nie używamy go. Dlatego, że jest kontekst tych wydarzeń. Kontekst okupacji, tego, że jesteśmy okupowani przez Izrael.

Czytaj więcej

Palestyński lekarz i polityk o Gazie: „Ciała leżą koło szpitala, psy się do nich dobierają”

Jest propozycja, także od Amerykanów, by po zakończeniu wojny, to władze palestyńskie z Ramallah wzięły odpowiedzialność za strefę Gazy. Co na to wasz rząd?

Mamy teraz inne priorytety. Po pierwsze doprowadzić do zawieszenia broni w Gazie. Tam się leje krew, a nam krwawią serca. Około 5000 dzieci zginęło w konsekwencji wojny Izraela przeciw Gazie. 3000 kobiet, kilkaset osób starszych. To wszystko pokazuje, że znaczna większość spośród ponad 11 tysięcy zabitych to cywile. Bombardowanie trwa. Ludzie umierają także dlatego, że nie mają czystej wody, żywności czy lekarstw, bo nie pozwala się na dostawy. To, co dociera, to kropla w morzu potrzeb.

Potrzebne są korytarze humanitarne, by mogła dotrzeć pomoc. Wiele państw obiecało pomoc humanitarną, są szczodre, ale ta pomoc w zasadzie utyka u wrót Gazy - na przejściu Rafah na granicy z Egiptem. A są trzy inne przejścia z Izraela, ale one nie są używane, ważne dla nas, by pomoc docierała i tamtędy.

Kolejna ważna sprawa - to ochrona naszych ludzi, to cywile, Izrael jako siła okupacyjna ma ich chronić, a nie atakować, zrzucać bomby, zabijać.

Foto: JH

Kolejna na liście - to nie dopuścić do tego, żeby Gazę w całości ewakuowano. Izrael wciąż wypycha ludzi z północnej części strefy do centrum i na południe, a tam także ich bombarduje.

Wypycha? Dlaczego?

Są poważne obawy, że Izrael zamierza wypchnąć Palestyńczyków poza strefę Gazy. Egipcjanie i Jordańczycy ogłosili, że tego nie zaakceptują, przywódcy innych państw arabskich są przeciw przemieszczaniu Palestyńczyków poza Gazę, także Amerykanie to powiedzieli - i to bardzo dobrze.

To część większego planu przeganiania Palestyńczyków - tu u nas na Zachodnim Brzegu osadnicy żydowscy rozprowadzają ulotki, w których w zasadzie namawiają Palestyńczyków, by przenieśli się do Jordanii, jeżeli nie chcą doświadczyć nowej nakby, nowego wygnania [jak w 1948 roku - red.]. Wygląda na to, że Izrael nie chce, aby jacykolwiek Palestyńczycy ostali się na terenach okupowanych. To wyjątkowo niebezpieczne. Itamar Ben-Gewir, izraelski minister bezpieczeństwa, rozprowadza broń wśród osadników, a i przed wojną tysiące osadników były uzbrojone, o tym mówią statystyki izraelskie. Oni ich zbroją nie po to, by strzelać do ptaków, lecz do Palestyńczyków. Osadnicy nas terroryzują. Nie możemy się przemieszczać z jednego do drugiego miasta, drogi kontrolują żołnierze izraelscy i osadnicy. Od 7 października 187 Palestyńczyków straciło życie z ich rąk na terenie Zachodniego Brzegu Jordanu [raport agendy Organizacji Narodów Zjednoczonych - OCHA, mówi o 176 zabitych Palestyńczykach na Zachodnim Brzegu, w tym ośmiu z rąk osadników - red.]. Na dodatek 2 tysiące Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu Izraelczycy aresztowali od początku wojny. Robią wszystko, by osłabić nasz rząd. Odmówili także transferów zebranych podatków, naszych pieniędzy, które miały popłynąć do naszych pracowników w Gazie.

A co z moim pytaniem o propozycję przejęcia odpowiedzialności przez Ramallah za Gazę po wojnie?

My jesteśmy w Gazie, nie opuściliśmy jej. System ochrony zdrowia jest tam prowadzony przez nasz rząd, podobnie system edukacji. Paru ministrów w naszym rządzie jest z Gazy, niektórzy tam utknęli z powodu wojny. Dostarczamy tam paliwo. Stanowimy jeden naród. Najpierw, myśląc o ludziach, trzeba zakończyć tę wojnę. Nie pojedziemy, jak powiedział nasz premier, do Gazy na izraelskich czołgach. Nie pojedziemy też na amerykańskich. To ludzie muszą wybrać, kogo chcą mieć za przywódców. A do tego potrzebne będą wybory - i w Gazie, i na Zachodnim Brzegu, i we wschodniej Jerozolimie. To jedyne rozwiązanie.

Zasugerowała pani, że rząd Beniamina Netanjahu miał plan wypchnięcia Palestyńczyków z całej strefy Gazy, ale nie udało się z całej, to próbuje z północnej części?

Zawsze ostrzegaliśmy, gdy Izraelczycy prowadzą taką politykę. Świat w takim wypadku wydaje oświadczenie: nie róbcie tego. Tak jest z rozbudową osiedli na terenach okupowanych. Mówimy przywódcom światowym, że Izrael swoimi kolonizacyjnymi przedsięwzięciami zabija two-state solution [rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego, poprzez utworzenia państwa palestyńskiego obok żydowskiego - red.]. Europejczycy, Azjaci, Afrykanie, ONZ mówią, że to osadnictwo jest nielegalne. Ale Izrael to kontynuuje. Świat wydaje oświadczenia, a Izrael z tym spokojnie żyje. Obawiam się, że to się może powtórzyć w Gazie.

Że wrócą tam żydowscy osadnicy? Byli tam do 2005 roku.

Obawiam się, że Izraelczycy będą kontynuowali plan ewakuacji Gazy i tworzenia tam ziemi niczyjej. Z takimi planem wystartowali, zawsze mają plan i wprowadzają go krok po kroku w życie. Świat musi się temu stanowczo sprzeciwić. I powiedzieć: rozejm teraz.

Czytaj więcej

Wojna w Izraelu: Hamas oferuje wypuszczenie zakładników, ale stawia jeden warunek

Nie wiem, czy jeszcze pytać o przyszłość two-state solution. Bo chyba jest martwe?

Wciąż wierzymy, że to jedyne rozwiązanie idące do przodu. I że społeczność międzynarodowa powinna dążyć w tym kierunku. Po tym rozlewie krwi, po tej nienawiści, po tym jak np. minister obrony Joaw Gallant nazwał nas ludzkimi zwierzętami, to jedyne wyjście. Bo jak moglibyśmy po tym wszystkim żyć razem? - pozostaje separacja obu społeczności, dwa oddzielne państwa. Ale to społeczność międzynarodowa musi powiedzieć, że two-state solution to jedyne rozwiązanie.

Pod koniec zeszłego tygodnia w Rijadzie odbył się szczyt państw arabskich i muzułmańskich poświęcony tej wojnie. Mówi się, że ważni gracze nie chcieli nałożyć poważnych sankcji na Izrael, na przykład zawieszenia stosunków przez te państwa, które je z Izraelem mają, albo dążyły, by mieć. Takie jak Jordania, Egipt, Zjednoczone Emiratu czy Arabia Saudyjska.

Jordania to zrobiła. Odwołała ambasadora z Tel Awiwu.

Ale te najbardziej propalestyńskie kraje, jak Algiera, nawoływały do przerwania całego procesu normalizacji z Izraelem zwanego porozumieniami Abrahamowymi.

Powiem tak: teraz czujemy, jak wiele sympatii i empatii, poparcia ma wreszcie kwestia palestyńska w stolicach państw arabskich, nawet w stolicach zachodnich, w Afryce, Azji. To bardzo pocieszające. Co do szczytu w Rijadzie - wezwano tam do natychmiastowego zawieszenia broni, wpuszczenia pomocy humanitarnej i niezezwalania na usuwanie Palestyńczyków z Gazy. To dobre stanowisko państw arabskich i innych islamskich. I ważne, że powstały tam takie rezolucje, trzeba je wprowadzić w życie.

Czyli takie państwa jak ZEA, Egipt, które mają stosunki z Izraelem, czy Arabia Saudyjska, która miała je lada moment nawiązać, nie mogą wywrzeć żadnego nacisku na Izraelczyków w obronie Palestyńczyków. Izrael przecież jest zainteresowany tymi stosunkami. Nie mogły zrobić więcej?

Kto ma naprawdę środki nacisku na Izrael? Państwa arabskie, Europa czy Stany Zjednoczone? Ameryka ma takie możliwości, ale nie wykorzystuje, mam nadzieję, że to zrobi. Sądzę, że będzie miała na to wpływ polityka wewnętrzna w USA i opinia międzynarodowa, która naciska na powstrzymanie tej wojny. Tylko USA mogę do tego doprowadzić, tylko one mają poważne środki nacisku. Dlatego apelujemy, by działały na rzecz zakończenia tej masakry w Gazie.

Rozmawiał Jerzy Haszczyński w Ramallah

Amal Dżadu (Amal Jadou)

Jest wiceministrem spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej (Palestyńskiej Władzy Narodowej). Urodziła się w obozie uchodźców przy Betlejem, w rodzinie mieszanej - chrześcijańsko-muzułmańskiej.


Niech mi pani, proszę, przypomni oficjalne stanowisko Autonomii Palestyńskiej, władz palestyńskich z Ramallah, dotyczące ataku Hamasu na Izrael przeprowadzonego 7 października.

Jest bardzo jasne. Prezydent Autonomii Palestyńskiej, premier, minister spraw zagranicznych, wszyscy palestyńscy liderzy podkreślili, że jesteśmy przeciwko zabijaniu cywilów po wszystkich stronach konfliktu. Wykazujemy empatię wobec ofiar cywilnych po wszystkich stronach. Żaden izraelski lider nie wystąpił przeciw zabijaniu palestyńskich cywilów.

Pozostało 95% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany