Leżał pijany na chodniku z tajnymi mapami Syrii. Teraz stanie na czele Grupy Wagnera?

Ukraińscy żołnierze zauważyli najemników na dwóch odcinkach frontu, ale ich pojawienie się na Ukrainie nie wpływa na przebieg walk.

Publikacja: 03.10.2023 15:03

Andriej Troszew (pierwszy z prawej) w czasie spotkania z Putinem

Andriej Troszew (pierwszy z prawej) w czasie spotkania z Putinem

Foto: AFP

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 587

Według informacji ukraińskiej strony nieduże grupy najemników pojawiły się w okolicach Bachmutu, gdzie regularna rosyjska armia traci metr po metrze i nie daje sobie rady z nacierającymi Ukraińcami.

– Ich obecność ma zrekompensować braki regularnych żołnierzy na tym odcpinku frontu. Ale rosyjskie dowództwo przerzuca też pod Bachmut własne oddziały z najbliższych rejonów – jeszcze pod koniec września mówił CNN ukraiński operator dronów o pseudonimie Gruw.

- Są tam jako instruktorzy itp. Nie zaobserwowaliśmy rosyjskich oddziałów które by w tym rejonie używały charakterystycznych dla „wagnerowców” sposobów walki – wyjaśniał już w październiku przedstawiciel ukraińskiego dowództwa. Kolejne, niewielkie grupy najemników, widziano też na froncie na wschód od Bachmutu.

„Świadczy to o tym, że Wagnerowcom trudno przeprowadzić reformę (i skupić się) wokół nowego dowództwa” – podsumował z kolei amerykański think tank, Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Czytaj więcej

Władimir Putin znalazł nowego Jewgienija Prigożyna?

Kreml szuka nowego dowódcy dla najemników z Grupy Wagnera

W trzy i pół miesiąca po puczu Jewgienija Prigożyna i półtora miesiąca po śmierci właściciela Grupy Wagnera, Kreml nadal nie wie co robić z byłymi najemnikami.

W samolocie Prigożina 23 sierpnia zginęli – poza właścicielem Grupy Wagnera – także dowódcy najemników, cieszący się ich autorytetem, w tym Dmitrj Utkin. To od jego pseudonimu wzięła nazwę cała Grupa, zwana też „muzykantami”.

Teraz prezydent Władimir Putin usiłuje wyznaczyć na następcę Prigożina i Utkina Dmitrija Troszewa, pseudonim "Siwy". Pod rządami Prigożina Utkin odpowiedzialny był za wszystkie działania bojowe najemników, a Troszew – za sprawy prawne, logistykę, szkolenia, obozy najemników. Były oficer wojsk desantowych, a potem pułkownik policji w Petersburgu, nie posiada jednak charyzmy dowódcy mogącego poderwać najemników do walki.

Kandydat na dowódcę Grupy Wagnera: Pijak z wojskowymi mapami

Zresztą odnoszą się oni do niego dość drwiąco. Publicznie stał się bowiem znany w 2017 roku, gdy policja w Petersburgu znalazła go kompletnie pijanego i śpiącego na ulicy. Takie przypadki nie są czymś niezwykłym w Rosji, ale ten pijak znaleziony przez policjantów na chodniku miał przy sobie tajne, wojskowe mapy Syrii, gdzie wtedy wojowała Grupa Wagnera.

Nie wiadomo, jak Troszewowi udało się wywinąć z tej afery, ale obecnie rzecznik prezydenta Putina mówi, że „pracuje on w ministerstwie obrony”. Tam przyjęto go chętnie, bowiem nie poparł czerwcowego puczu Prigożina. Podobno też to od niego policja polityczna Kremla, FSB, dowiedziała się o szykowanej rebelii. Prawdopodobnie w nagrodę Putin obecnie próbuje zrobić go nowym dowódca najemników i kilkakrotnie już przyjmował go na Kremlu.

Czytaj więcej

Najemnicy z Grupy Wagnera znów walczą na Ukrainie. Ukraińcy: Wiedzą co ich czeka

Z fotela na Kremlu Troszew próbuje zebrać dawnych najemników i sformować ich w „ochotnicze oddziały BARS” włączane w składzie regularnej armii. BARS (Bojowa Specjalna Rezerwa Armii) zaczęto tworzyć tuż przed wybuchem wojny, zaciągali się do niej rezerwiści, niepowołani do wojska, a chcący walczyć (np. członkowie organizacji kozackich z południa Rosji). Wartość bojowa tych oddziałów nie jest zbyt duża, choć trafiają się i takie, które są w stanie stawić opór ukraińskiej armii (np. jesienią ubiegłego roku w okolicach Łymanu). Do takich struktur Troszew próbuje zwerbować byłych najemników.

Grupy Wagnera 2.0 nie będzie?

- Grupa Wagnera przestała istnieć w chwili śmierci Prigożina. Jednocześnie pozostała znaczna ilość byłych wagnerowców, jak i pamięć o strukturze, którą Kreml najwyraźniej uważał za bardzo efektywną – mówi rosyjski niezależny dziennikarz Denis Korotkow.

Byli najemnicy opuszczają obozy na Białorusi i gdzieś wyjeżdżają. Ponieważ na froncie nie widać ich dużych oddziałów, dominuje przekonanie, że wracają po prostu do cywilnego życia w Rosji

Jego zdaniem (jak i innych ekspertów) obecnie nic nie wyjdzie z tworzenia „Grupy Wagnera 2.0”, ponieważ do jej funkcjonowania potrzebny był właśnie Prigożin, ze swoim doświadczeniem bandyckim (jeszcze w ZSRR dwukrotnie był skazywany) i biznesowym.

Jeszcze za jego życia przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony próbowali werbować „wagnerowców” do swojej, resortowej firmy najemników „Reduta”, ale akcja skończyła się niepowodzeniem.

Teraz jednak pojawia się coraz więcej informacji, że byli najemnicy opuszczają obozy na Białorusi i gdzieś wyjeżdżają. Ponieważ na froncie nie widać ich dużych oddziałów, dominuje przekonanie, że wracają po prostu do cywilnego życia w Rosji. Tam zaś odnotowano znaczny wzrost przestępstw dokonywanych przez byłych najemników.

Ale ukraiński wywiad informuje też, że gdzieś na rosyjskim zapleczu formowana jest co najmniej kilkutysięczna grupa najemników, która ma być przewieziona do Afryki. Nie wiadomo jednak w ramach jakiej instytucji – może kolejnej firmy najemniczej, na froncie Ukraińcy odnotowali już ok. 30 takich rosyjskich organizacji.

Tuż po puczu rosyjski minister spraw zagranicznych, Siergiej Ławrow, zapewniał miejscowych dyktatorów w Mali i Burkina Faso, że najemnicy tam pozostaną i będą dbali o ich bezpieczeństwo. Rzeczywiście, byli wagnerowcy nadal działają w Afryce, ale nikt nie wie na jakich zasadach, tzw. komu są podporządkowani i kto im płaci.

Według informacji ukraińskiej strony nieduże grupy najemników pojawiły się w okolicach Bachmutu, gdzie regularna rosyjska armia traci metr po metrze i nie daje sobie rady z nacierającymi Ukraińcami.

– Ich obecność ma zrekompensować braki regularnych żołnierzy na tym odcpinku frontu. Ale rosyjskie dowództwo przerzuca też pod Bachmut własne oddziały z najbliższych rejonów – jeszcze pod koniec września mówił CNN ukraiński operator dronów o pseudonimie Gruw.

Pozostało 92% artykułu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
W całym Libanie wybuchają radiotelefony Hezbollahu. Trzy osoby nie żyją