Tylko z obiecanej amerykańskiej pomocy (wozów bojowych Bradley i Stryker) Ukraina będzie mogła wyposażyć dwie brygady „manewrowe”, jak je nazwał szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley.
Ale nie wiadomo, jakie wersje amerykańskich wozów otrzyma Kijów, a od tego zależy, jakie będą miały uzbrojenie i do czego będą służyć na polu walki. – Ukraina może w większości dostać ich najprostszą wersję jako transportera opancerzonego jedynie z karabinem maszynowym. Ale mogą go przecież używać jako „bitewnej taksówki”, bo teraz wiele oddziałów jedzie na pole bitwy zwykłymi ciężarówkami – dość optymistycznie opisał nadchodzące dostawy komentator telewizji NBC Sebastien Roblin.
Czytaj więcej
Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock powiedziała w rozmowie z jednym z francuskich programów informacyjnych, że Niemcy nie staną na przeszkodzie, jeśli Polska zdecyduje się wysłać czołgi Leopard 2 do Ukrainy.
Pozostali sojusznicy obiecali ukraińskiej armii co najmniej trzy razy tyle różnego rodzaju wozów bojowych. Dzięki tak ogromnej ilości sprzętu Ukraińcy mogą formować kolejne brygady lub wysyłać go wprost na front dla uzupełnienia strat. Ich wielkość nie jest znana, ale muszą być znaczne.
Poza masą różnego rodzaju wozów bojowych Ukraińcy dostaną również 40 francuskich „hybryd” AMX-10, zwanych albo „czołgami na kołach”, albo „wozami bojowymi z armatą”. – Amerykańskie strykery nie mają takiego mocnego pancerza jak czołgi czy ciężkie wozy bojowe i są bardziej wrażliwe na ostrzał. Ale ponieważ są na kołach mogą – w przeciwieństwie do pojazdów gąsienicowych – pokonywać znaczne odległości bez konieczności podwożenia na samochodowych platformach. Razem z AMX-10 mogą stać się podstawą sił „szybkiego reagowania”, które w krótkim czasie można przerzucać na zagrożone odcinki frontu lub wzmacniać nimi atakujące oddziały – proponował jeden z analityków wojskowych.