Gdy myślimy o wojnie w Ukrainie i zagrożeniu nuklearnym, jakie stwarza, często myślimy o dwóch scenariuszach: awarii w ukraińskiej elektrowni jądrowej lub opadzie radioaktywnym będącym skutkiem użycia broni jądrowej.
Tutaj przyjrzymy się krótko- i długoterminowym skutkom zdrowotnym wybuchów bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki w 1945 roku u ludzi żyjących w ich okolicach. Eksperci korzystają bowiem z badań tych bombardowań, do których doszło pod koniec II wojny światowej, żeby zrozumieć, co mogłoby się stać, gdyby broń jądrowa została użyta dzisiaj.
Skażenie środowiska
Wielkość opadu radioaktywnego jest trudna do przewidzenia, ponieważ w dużym stopniu zależy od sposobu i miejsca użycia broni. – Broń zdetonowana na dużych wysokościach wywołuje inne skutki niż broń, która wybucha tuż przy powierzchni lub pod ziemią – mówi Dylan Spaulding, naukowiec uczestniczący w Programie Bezpieczeństwa Globalnego amerykańskiej Unii Zaniepokojonych Naukowców (Union of Concerned Scientists, UCS).
– O opad trzeba się martwić w tym drugim wypadku, ponieważ to wtedy dochodzi do skażenia promieniotwórczego gleby – tłumaczy badacz. – Wybuch w powietrzu niekoniecznie musi wywoływać opad radioaktywny – dodaje.