Związane z Kremlem uzbrojone formacje zaczynają szukać winnych i walczyć między sobą

Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn do 24 lutego pozostawał w cieniu. Media ochrzciły go „kucharzem Putina”, bo należąca do niego sieć restauracji obsługiwała Kreml. Nie przyznawał się do związków z wagnerowcami. Teraz już otwarcie opowiada, że jego „psy wojny” były już w Syrii, wielu państwach Afryki, a teraz są nad Dnieprem. W rosyjskich więzieniach wśród zabójców i bandytów szuka nowych najemników. Wybija się już na samodzielnego gracza w rosyjskiej polityce.

Publikacja: 10.10.2022 03:00

Za rządów Putina w Rosji pojawiło się kilka uzbrojonych formacji. Niedługo mogą się zbuntować

Za rządów Putina w Rosji pojawiło się kilka uzbrojonych formacji. Niedługo mogą się zbuntować

Foto: afp

Ostatnio, jak podała rosyjska redakcja Radio Swoboda, zaatakował Aleksandra Biegłowa, gubernatora Petersburga z prezydenckiej Jednej Rosji. Zarzucił mu, że „regularnie narusza prawa uczestników specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie”. – Od gubernatora Petersburga ani ja, ani wojownicy Wagnera nic nie otrzymują – skarżył się. Stwierdził, że gubernator Biegłow „okazuje kolosalne wsparcie siłom zbrojnym Ukrainy”. Nie precyzował. Ale tuż po tym władze Petersburga odwołały wszystkie zaplanowane wcześniej imprezy noworoczne. A gubernator oznajmił niespodziewanie, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pójdą na wyposażenie ochotników i zmobilizowanych. Nietrudno się domyślić, o kogo chodzi.

– Wygląda na to, że Prigożyn zmusił do tego Biegłowa – komentowała rosyjska dziennikarka i celebrytka Ksienia Sobczak, córka byłego gubernatora Petersburga Anatolija Sobczaka, u boku którego karierę zaczynał Putin. Szef grupy Wagnera ostatnio dołączył też do ostrej krytyki, którą przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow skierował pod adresem generała Aleksandra Łapina, dowódcy Centralnego Okręgu Wojskowego. Wszystko przez utratę Łymanu (1 października) i wycofanie się stamtąd rosyjskich wojsk, którymi kierował Łapin. Kadyrow i Prigożyn zarzucili mu, że nie zadbał o logistykę, łączność i zaopatrzenie żołnierzy.

Czytaj więcej

Najcelniejsze uderzenie. W most i w reputację Władimira Putina

W obronie Łapina stanął jedynie emerytowany generał Władimir Bołdyriew, który niegdyś stał na czele kilku okręgów wojskowych w Rosji. – Takie wypowiedzi Kadyrowa i Prigożyna nie są na miejscu w obecnej sytuacji. Tylko szkodzą, przeszkadzają skoncentrować się i wykonywać zadanie, doprowadzają do podziałów – mówił cytowany przez portal ura.ru.

Od kilku dni w rosyjskich sieciach krąży nagranie, na którym tłum zmobilizowanych skarży się, że zostali zostawieni na pastwę losu w obwodzie biełgorodzkim. Bez dachu nad głową, jedzenia i wyposażenia. Nagranie trafiło do wielu zagranicznych mediów. Niezależni rosyjscy dziennikarze zwrócili jednak uwagę na to, że jeden z bohaterów nagrania wcześniej publikował podobny filmik, wówczas twierdził, że został zmobilizowany i wysłany do obwodu chersońskiego. Zauważono też, że niektórzy „pozostawieni na pastwę losu” mieli naszywki Wagnera. Pojawiły się więc spekulacje, że dowódca wagnerowców próbuje w ten sposób zdyskredytować Siergieja Szojgu.

Napięcie rośnie

– Między różnymi grupami wokół Kremla zaczyna się konfrontacja. To walka pomiędzy radykalnymi faszystami, którzy uznali, że celem ich życia jest zniszczenie Ukrainy. Teraz odczuli, że ten cel jest dla nich nieosiągalny. Ale jeszcze na dobre się nie zagotowało – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Władimir Ponomariow, przebywający obecnie w Polsce rosyjski fizyk i były minister w rządzie Michaiła Kasjanowa. Grupa Wagnera formalnie w Rosji nie istnieje, nieznana też jest liczba najemników Prigożyna, znacznie lepiej uzbrojonych i wyposażonych niż zmobilizowani. Prywatną armię posiada również Ramzan Kadyrow, formalnie jego żołnierze należą do rosyjskiej Gwardii Narodowej, ale de facto są podporządkowani przywódcy Czeczenii. – To niebezpieczna sytuacja dla reżimu. W pewnym momencie mogą się zbuntować – mówi Ponomariow. Zwraca też uwagę, że w niektórych jednostkach rosyjskich sił zbrojnych już dochodzi do zamieszek.

Czytaj więcej

Ołeksij Melnyk: Imperium zmierza ku klęsce

Kilka dni temu w podmoskiewskiej miejscowości Alabino żołnierze kontraktowi próbowali odebrać wyposażenie i telefony komórkowe zmobilizowanym. Doszło do wielkiej bójki, która całkowicie zdestabilizowała sytuację w jednostce, ponad 20 osób zostało rannych, a interweniować musieli funkcjonariusze OMON-u. Rosyjskie media rządowe to przemilczały, nie nagłaśniają podobnych incydentów.

– Powiem jako fizyk. Rośnie napięcie wewnątrz, ale do pęknięcia jeszcze nie doszło – uważa Ponomariow.

Ostatnio, jak podała rosyjska redakcja Radio Swoboda, zaatakował Aleksandra Biegłowa, gubernatora Petersburga z prezydenckiej Jednej Rosji. Zarzucił mu, że „regularnie narusza prawa uczestników specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie”. – Od gubernatora Petersburga ani ja, ani wojownicy Wagnera nic nie otrzymują – skarżył się. Stwierdził, że gubernator Biegłow „okazuje kolosalne wsparcie siłom zbrojnym Ukrainy”. Nie precyzował. Ale tuż po tym władze Petersburga odwołały wszystkie zaplanowane wcześniej imprezy noworoczne. A gubernator oznajmił niespodziewanie, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pójdą na wyposażenie ochotników i zmobilizowanych. Nietrudno się domyślić, o kogo chodzi.

Pozostało 84% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany