Ostatnio, jak podała rosyjska redakcja Radio Swoboda, zaatakował Aleksandra Biegłowa, gubernatora Petersburga z prezydenckiej Jednej Rosji. Zarzucił mu, że „regularnie narusza prawa uczestników specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie”. – Od gubernatora Petersburga ani ja, ani wojownicy Wagnera nic nie otrzymują – skarżył się. Stwierdził, że gubernator Biegłow „okazuje kolosalne wsparcie siłom zbrojnym Ukrainy”. Nie precyzował. Ale tuż po tym władze Petersburga odwołały wszystkie zaplanowane wcześniej imprezy noworoczne. A gubernator oznajmił niespodziewanie, że zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pójdą na wyposażenie ochotników i zmobilizowanych. Nietrudno się domyślić, o kogo chodzi.
– Wygląda na to, że Prigożyn zmusił do tego Biegłowa – komentowała rosyjska dziennikarka i celebrytka Ksienia Sobczak, córka byłego gubernatora Petersburga Anatolija Sobczaka, u boku którego karierę zaczynał Putin. Szef grupy Wagnera ostatnio dołączył też do ostrej krytyki, którą przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow skierował pod adresem generała Aleksandra Łapina, dowódcy Centralnego Okręgu Wojskowego. Wszystko przez utratę Łymanu (1 października) i wycofanie się stamtąd rosyjskich wojsk, którymi kierował Łapin. Kadyrow i Prigożyn zarzucili mu, że nie zadbał o logistykę, łączność i zaopatrzenie żołnierzy.
Czytaj więcej
Urodzinowy prezent dla prezydenta Putina będzie miał wpływ na dalszy przebieg wojny.
W obronie Łapina stanął jedynie emerytowany generał Władimir Bołdyriew, który niegdyś stał na czele kilku okręgów wojskowych w Rosji. – Takie wypowiedzi Kadyrowa i Prigożyna nie są na miejscu w obecnej sytuacji. Tylko szkodzą, przeszkadzają skoncentrować się i wykonywać zadanie, doprowadzają do podziałów – mówił cytowany przez portal ura.ru.
Od kilku dni w rosyjskich sieciach krąży nagranie, na którym tłum zmobilizowanych skarży się, że zostali zostawieni na pastwę losu w obwodzie biełgorodzkim. Bez dachu nad głową, jedzenia i wyposażenia. Nagranie trafiło do wielu zagranicznych mediów. Niezależni rosyjscy dziennikarze zwrócili jednak uwagę na to, że jeden z bohaterów nagrania wcześniej publikował podobny filmik, wówczas twierdził, że został zmobilizowany i wysłany do obwodu chersońskiego. Zauważono też, że niektórzy „pozostawieni na pastwę losu” mieli naszywki Wagnera. Pojawiły się więc spekulacje, że dowódca wagnerowców próbuje w ten sposób zdyskredytować Siergieja Szojgu.