By zmniejszyć przygnębiające propagandowe wrażenie, rosyjscy urzędnicy nakazali wznowienie ruchu na moście – zarówno w części kolejowej, jak i drogowej – jeszcze w dniu zamachu. Wywołało to zdumienie w środowiskach inżynierów, tak w Rosji, jak i na Zachodzie. „Nigdzie w Ameryce czy Europie zaledwie po pół dnia nie dopuszczono by do użytku stalowego mostu, na którym był pożar” – napisał na Twitterze jeden z Amerykanów.
Kolejowy most (biegnący w miejscu eksplozji nad drogowym) jest bowiem całkowicie stalową konstrukcją, na której ogień uszkodził ponad kilometr torów. „Jeśli stal jest narażona na działanie ognia o temperaturze około 800 stopni Celsjusza w czasie dłuższym niż 20 minut, powinna zostać wymieniona. Pożar benzyny wywołuje temperaturę do 1,2 tys. stopni Celsjusza” – wyjaśnił krótko Amerykański Instytut Konstrukcji Stalowych z Chicago. Tymczasem cysterny z paliwem płonęły na moście kilka godzin.
Związane z Kremlem uzbrojone formacje zaczynają szukać winnych i walczyć między sobą
Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn do 24 lutego pozostawał w cieniu. Media ochrzciły go „kucharzem Putina”, bo należąca do niego sieć restauracji obsługiwała Kreml. Nie przyznawał się do związków z wagnerowcami. Teraz już otwarcie opowiada, że jego „psy wojny” były już w Syrii, wielu państwach Afryki, a teraz są nad Dnieprem. W rosyjskich więzieniach wśród zabójców i bandytów szuka nowych najemników. Wybija się już na samodzielnego gracza w rosyjskiej polityce.
Podobnie jest z uszkodzonym mostem drogowym, zbudowanym jednak z żelazobetonowych segmentów o długości 63 metrów. Część z nich runęła do wody, niszcząc dwa pasy ruchu, pozostałe dwa zostały uszkodzone. – Nikomu nie radzę jeździć po nim, nawet jeśli wizualnie wydaje się cały – przestrzegł były działacz Sztabu Nawalnego w Omsku Daniił Czebykin, który na miejscowej politechnice studiował właśnie budowę dróg i mostów.
Bez amunicji
Nie zważając na nic, rosyjskie władze dopuściły je do ruchu, mimo że dokładne badania mostu (w tym przez płetwonurków) rozpoczęły się dopiero w niedzielę.
Zagrożone bowiem zostało zaopatrzenie rosyjskich wojsk na froncie. Według szacunków zachodnich wywiadów przez most Krymski przewożono do 75 proc. ładunków potrzebnych najezdniczej armii.