– Zbudujemy silosy, tymczasowe silosy przy granicach Ukrainy, w tym na granicy z Polską. Dzięki temu możliwy będzie transport lądowy, przeładunek w silosach i dalsza wywózka do Europy, a stamtąd drogą morską na cały świat. Zabierze to jednak trochę czasu – powiedział Biden. Rozmówcy „Rzeczpospolitej" podkreślają, że rząd jest na inicjatywę otwarty, a rozmowy trwają.
O budowę silosów pytamy też przedstawicieli opozycji. W obecnej sytuacji ceny zboża i żywności to istotny temat polityczny, podobnie jak to, jak będą przebiegać zbiory w Polsce. – Jest rzeczą oczywistą, że trzeba pomóc Ukrainie wywieźć zboże, na które czeka Afryka Północna. Silosy w Polsce na pewno nie rozwiążą tego problemu, bo nie będziemy mieli takiej przepustowości, lepiej byłoby stworzyć międzynarodowy konwój, który pozwoliłby Ukrainie wywieźć zboże drogą morską – mówi nam poseł Stefan Krajewski z PSL. – Silosy w Polsce dodatkowo skomplikują i tak trudną sytuację na rynku zbóż, jesteśmy w przededniu żniw i za chwilę polscy rolnicy będą chcieli sprzedać zboże. To rządzący muszą zapewnić opłacalność naszej rodzimej produkcji, niosąc pomoc innym, w tym Ukrainie – zauważa w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Krajewski.
Czytaj więcej
- Jeśli to (ukraińskie - red.) zboże miałoby w części pozostać w Polsce, wejść do polskiego rynku, to będzie to katastrofa dla polskiego rolnictwa. Już w tej chwili spadają ceny zbóż płacone polskim rolnikom - powiedział Jan Krzysztof Ardanowski, poseł PiS, były minister rolnictwa.
Nasi rozmówcy mówią o konieczności ścisłej kontroli zboża, jeśli pojawi się w Polsce. – Powinien być wprowadzony system monitoringu i certyfikowania zboża z Ukrainy, które ma przejść przez nasz kraj, tak by trafiało tam, gdzie ma trafić, czyli do Afryki, na Bliski Wschód, a nie do spekulantów na naszym rynku – zastrzega w rozmowie z nami lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. – Zboże z Ukrainy nie może rozpłynąć się w Polsce. Musi trafić tam, gdzie jest rzeczywiście potrzebne, aby uniknąć głodu w Afryce, który może wstrząsnąć tym kontynentem. Musimy zrobić wszystko, by to zboże trafiło tam, gdzie Putin nie chce, by trafiło – podsumowuje w rozmowie z nami Kołodziejczak.
Sprawa ma globalny charakter. Związane z wojną w Ukrainie problemy na światowych rynkach żywnościowych mogą być dotkliwe, o czym mówią eksperci. – Rosja i Ukraina są znaczącymi globalnymi dostawcami wielu produktów roślinnych – mówił nam niedawno Paweł Kowalski, ekspert z departamentu analiz makroekonomicznych w Banku Pekao. – Największe znaczenie dla stabilności światowego rynku mają one w przypadku zbóż – w ujęciu ilościowym razem odpowiadają za niemal 30 proc. światowego eksportu pszenicy, prawie 20 proc. eksportu kukurydzy i ponad 30 proc. eksportu jęczmienia. Na Rosję i Ukrainę przypada ponad 75 proc. ilościowego światowego eksportu oleju słonecznikowego, a udział w całkowitym globalnym eksporcie wszystkich olejów roślinnych sięga 14 proc. – wyliczał.