W Mariupolu, okrążonym przez rosyjskie wojska, nie ma elektryczności, ogrzewania i dostępu do bieżącej wody. We wtorek, według zapewnień Rosjan, otwarty miał zostać korytarz humanitarny prowadzący z miasta w głąb Ukrainy. Ukraińska wicepremier informowała rano, że w kierunku Mariupola zmierza 30 autobusów, które mają ewakuować z miasta kobiety, dzieci i seniorów.
Czytaj więcej
Rosyjscy przywódcy naprawdę wierzą, że rosyjska armia walczy (na Ukrainie) z nazistami i nacjonalistycznymi batalionami - oświadczył Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, członek delegacji, która prowadzi rozmowy z Rosjanami.
To kolejne doniesienia o łamaniu przez Rosjan zasad zawieszenia broni w związku z otwarciem korytarza humanitarnego w rejonie Mariupola. Strona rosyjska przekonuje z kolei, że zasady zawieszenia broni naruszają Ukraińcy, którzy uniemożliwiają w ten sposób mieszkańcom opuszczenie miasta.
Prezydent Wołodymyr Zełenski mówił we wtorek, że w Mariupolu, z powodu odwodnienia, zmarło dziecko.
Sztab Operacji Sił Połączonych, dowództwo kierujące siłami ukraińskimi walczącymi w Donbasie poinformowało, że "obrońcy Mariupola podjęli szereg kroków, które miały umożliwić ewakuację cywilów z miasta: oczyścili drogi z min, usunęli przeszkody z drogi etc.". "Jednakże okupanci nie wypuścili dzieci, kobiet i starszych z miasta, przeprowadzili atak w kierunku korytarza humanitarnego" - czytamy w komunikacie.