Siemoniak w środowej rozmowie z Radiem Wrocław ocenił, że ataku Rosji na Ukrainę można się było spodziewać. - Kto gromadzi na granicy 150 tys. żołnierzy i utrzymuje ten stan przez wiele tygodni, ten pokazuje, że jest gotowy do agresji. A Putin i w przeszłości pokazywał, że przemoc, agresja, wojna, jako środek polityki, to są sprawy naturalne dla niego. Co do skali, trudno tutaj zbrodnie, śmierć, zniszczenia umieszczać na jakiejś skali. Granica wojny została absolutnie przekroczona i nic nie wskazuje na to, żeby zmierzało to do jakiegoś finału - mówił.
Zdaniem wiceszefa PO w reakcji na inwazję na Ukrainę „Zachód zdaje egzamin, a Stany Zjednoczone odgrywają rolę przywódczą w wolnym świecie”. - To jest konfrontacja dobra ze złem, konfrontacja demokracji z dyktaturą i konfrontacja z ludźmi, którzy nie wahają się zabijać także dzieci i kobiet - powiedział.
Czytaj więcej
Ukraina chce szybkiej ścieżki do UE. Unijne traktaty takiej nie przewidują.
Zapytany o to, czy Ukraina powinna być w NATO, były minister obrony ocenił, że „nie powinno to być na stole w czasie wojny”. - Ukraina powinna dostawać wszelkie wsparcie. Bardzo ważne jest to co się dzieje, jeżeli chodzi o tę ścieżkę Ukrainy do Unii Europejskiej. Tutaj bym postawił bardzo dużo na to, żeby działać w sposób niestandardowy i bardzo szybki. Natomiast jeżeli chodzi o NATO, to Ukraina jest w stanie wojny. Ukraina przez wiele lat nie miała u siebie zgody politycznej wokół tego, czy ma być w NATO, czy ma aspirować do NATO. Więc ja bym tego tematu, przy całym wsparciu dla Ukrainy, którego udziela Sojusz, w tym momencie nie otwierał - tłumaczył.
- Dla Putina jest to jeden z powodów tej wojny. Nie możemy zamykać drzwi do NATO przed nikim, polityka otwartych drzwi to jest jeden ze znaków firmowych NATO, sami z niej skorzystaliśmy w 1999 roku. Natomiast dzisiaj trzeba doprowadzić do tego, żeby nie ginęli ludzie, żeby zaczęli rozmawiać dyplomaci i żeby ratować Ukrainę. Zapowiedź o tym, że wejdzie do NATO, poza tym, że będzie brzmieć efektownie przez pół godziny w mediach, nie zmieni sytuacji - zwrócił uwagę Tomasz Siemoniak.