Kształt prezydenckiego sztabu jest najlepszym podsumowaniem pięcioletniej prezydentury Andrzeja Dudy. Nie udało mu się zbudować osobnego ośrodka władzy ani własnego środowiska. Kiedy zaczęła się kampania, musiał poprosić Prawo i Sprawiedliwość o pieniądze, kadry i pomysły. Za kampanię wyborczą wzięli się tacy weterani jak Adam Bielan, Beata Szydło czy Joachim Brudziński. Nieprzypadkowo to trójka europosłów. W 2015 r. kampanię Dudzie robił nowy zespół ambitnych i głodnych sukcesów polityków. Dziś tworzą go syte koty, które nie mają już takich ambicji.
Uzależnienie od PiS ma zresztą swoją cenę – wizerunek Dudy jest coraz mocniej sklejany z logo partii rządzącej. Prezydent wziął udział w posiedzeniu Klubu Parlamentarnego PiS, zasiadł na tle logo partii obok jej prezesa i wiceprezesów. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” stawia znak równości między kontynuacją reform a reelekcją Dudy. Tyle że to dobra strategia na wybory parlamentarne, ale nie na prezydenckie. Sugestia, iż będzie to plebiscyt popularności… „dobrej zmiany” jest ryzykowna, biorąc pod uwagę fakt, że PiS od października stracił w sondażach co szóstego wyborcę.
Dowiedz się więcej: Co zrobić z ustawą o 2 mld zł dla TVP? W obozie władzy nie ma zgody co do tego, co powinno się wydarzyć
Decyzja, by nie tylko nie karać Joanny Lichockiej za jej wulgarny gest, ale by – jak piszemy dziś w „Rzeczpospolitej” – wciąż była ona sprawozdawcą uchwały potępiającej nienawiść i chamstwo w polityce, świadczy, że PiS traci zdolność szybkiego reagowania. Obwinianie przez Kaczyńskiego opozycji za gest posłanki PiS jest groteskowe. Podobnie jest z 2 mld zł na TVP – sprawa napęczniała do takich rozmiarów, że prezydent nie ma dobrego ruchu. Weto wobec tej ustawy będzie niezrozumiałe dla wiernego elektoratu, któremu przez ostatnie dwa tygodnie tłumaczono, dlaczego rekompensata dla telewizji publicznej jest tak ważna. Z kolei podpisanie tej ustawy wzbudzi niesmak u umiarkowanej części wyborców prawicy, która popiera PiS pomimo propagandy wylewającej się z programów informacyjnych telewizji publicznej, dając upust swemu obrzydzeniu m.in. w mediach społecznościowych.
Nawet posłowie PiS dostrzegają, że coś idzie nie tak. Przełomu nie przyniosła inauguracyjna konwencja Dudy. – Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy – opowiadał mi po niej jeden z nich – zrobiliśmy świetne widowisko. Ale nie padło najważniejsze: właściwie dlaczego Polacy mieliby znów zagłosować za Dudą. Cztery lata temu przedstawiliśmy nowe propozycje. A teraz? Czy Polacy zagłosują na Andrzeja tylko dlatego, że objechał wszystkie powiaty? To ma zmobilizować ludzi? – pytał mój rozmówca. >A4