Michał Szułdrzyński: Obstrukcja, destrukcja

Tym razem opozycja może się przeliczyć. Obywatele uznają koniec czerwca za dobry moment na wybory, niezbyt czytelne działania senatorów mogą zaszkodzić opozycyjnym kandydatom.

Aktualizacja: 27.05.2020 19:53 Publikacja: 26.05.2020 19:20

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Wtorek przyniósł nagły zwrot w kampanii przygotowań do wyborów prezydenckich. Nagły, ale nie niespodziewany, bo wszak o tym, że w sprawie wyborów dojdzie do wykręcania sobie rąk, pisałem w tym miejscu w ubiegłym tygodniu.

Przeczytaj: Michał Szułdrzyński: Wyborcze wykręcanie sobie rąk

Niemniej zaskoczeniem jest fakt, że termin wyborów został zakwestionowany przez senatorów opozycji. W Sejmie przeciw nowym przepisom dotyczącym organizacji tegorocznych wyborów głosowała Koalicja Obywatelska. PSL i Lewica wstrzymały się od głosu, dając pomysłom PiS pewien kredyt zaufania. Paradoksalnie jednak pomysł na wprowadzenie kilkumiesięcznego vacatio legis nowych przepisów do końca kadencji Andrzeja Dudy zgłosili właśnie senatorowie Lewicy i PSL.

Powód? Wątpliwości konstytucyjne dotyczące legalności wyborów w czerwcu. Innymi słowy: część senatorów uważa, że nie można przeprowadzić nowych wyborów wyłącznie na mocy uchwały PKW (nieopublikowanej zresztą dotąd przez rząd), która stwierdziła, że z powodu nieodbycia się wyborów 10 maja marszałek Sejmu powinien rozpisać nowe.

Dowiedz się więcej: Senat rozgrywa wybory. PiS zarzuca łamanie ustaleń

Opozycja ma rację, że konstytucja nie przewiduje sytuacji, w której wybory się nie odbywają. Owszem, stąpamy po kruchym lodzie. Ale politycy – w przeciwieństwie do prawników – muszą wziąć sprawy we własne ręce i odpowiedzialność za próbę wyjścia z tej sytuacji. Wchodzimy więc w niebezpieczny proces. Senat wydłuża prace nad ustawą (ma do tego prawo), co PiS uzna za obstrukcję parlamentarną. W efekcie znika resztka zaufania i dobrej woli, która pojawiła się dwa tygodnie temu, gdy obie strony zapowiadały chęć współpracy.

Tym razem jednak opozycja może się przeliczyć. Przed 10 maja opinia publiczna była przeciwna wyborom i uporowi PiS, by je przeprowadzić. Teraz obywatele uznają koniec czerwca za dobry moment na wybory. Próby przeciągnięcia procesu wyborczego mogą zaś odwrócić dobrą kartę kandydatów opozycji. Wejście Rafała Trzaskowskiego do gry zrestartowało kampanię, wprowadziło do niej zupełnie nową dynamikę. Wtorkowy sondaż dla „Rzeczpospolitej” pokazywał, że choć w II turze to Andrzej Duda ma największe szanse na wygraną, to przewaga, jaką ma nad potencjalnymi rywalami, nie jest aż tak wielka, by dobrą kampanią nie dało się zmniejszyć tego dystansu. Niezbyt czytelne działania senatorów opozycji raczej kampanię wyborczą jej kandydatów sabotują. Jeśli bowiem dotąd Rafałowi Trzaskowskiemu szło nieźle, to ruch jego kolegów z Senatu może mu dziś zaszkodzić.

Wtorek przyniósł nagły zwrot w kampanii przygotowań do wyborów prezydenckich. Nagły, ale nie niespodziewany, bo wszak o tym, że w sprawie wyborów dojdzie do wykręcania sobie rąk, pisałem w tym miejscu w ubiegłym tygodniu.

Przeczytaj: Michał Szułdrzyński: Wyborcze wykręcanie sobie rąk

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich