Jeśli ktoś miał nadzieję, że słowa Donalda Trumpa na wiecu w Karolinie Południowej były językowym lapsusem, hiperbolą na potrzeby prawyborczej walki z Nikki Haley o nominację prezydencką Partii Republikańskiej, jedną z tych wypowiedzi, które mają trafić na czołówki mediów i narobić szumu, po czym będzie można o nich zapomnieć, to po wypowiedzi gen. Keitha Kellogga, doradcy byłego prezydenta USA ds. bezpieczeństwa nie może już mieć złudzeń. Trump rozumie bezpieczeństwo w sposób transakcyjny, czego wyraz dawał już zresztą podczas pierwszej kadencji, gdy początkowo żądał nawet pięciokrotnego zwiększenia kwoty, którą Korea Południowa płaci USA za stacjonowanie w tym kraju amerykańskich wojsk – w innym przypadku grożąc pozostawieniem Seulu na pastwę Pjongjangu. Ostatecznie ówczesny prezydent USA wynegocjował w 2019 roku ok. 10-procentową podwyżkę, ale kto wie, jak sytuacja rozwinęłaby się, gdyby w styczniu 2021 roku Trump nie wyprowadził się z Białego Domu.
Jaki układ chce zaproponować sojusznikom z NATO Donald Trump
Teraz gen. Kellogg rozwija wiecową wypowiedź Donalda Trumpa mówiącego, że będzie zachęcał Rosję, by „robiła co chce” z sojusznikami USA, którzy „nie płacą”, wskazując już na konkrety: państwa nieprzestrzegające artykułu 3. Traktatu Północnoatlantyckiego miałyby nie mieć automatycznej ochrony zapewnionej przez artykuł 5. Ten drugi wszyscy znamy, a co mówi pierwszy?
Czytaj więcej
- Cała idea NATO jest taka, że atak na jednego sojusznika powoduje reakcję całego Sojuszu - mówił na konferencji prasowej w Brukseli sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg.
Otóż artykuł 3. Traktatu Północnoatlantyckiego głosi: „Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego Traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści”. To właśnie owo „utrzymywanie i rozwijanie indywidualnej zdolności do odparcia zbrojnej napaści” ma być owym „musisz płacić” Trumpa z wiecu w Karolinie Południowej. Czyli jest tak jak mówi Donald Trump: nie płacisz tyle, ile trzeba na obronność, radź sobie sam z Władimirem Putinem. Sorry Winnetou, business is business.
Czym grozi sposób myślenia o bezpieczeństwie Donalda Trumpa
Sęk w tym, że artykuł 3. nie precyzuj,e co oznacza konkretnie „utrzymywanie i rozwijanie indywidualnej zdolności do odparcia zbrojnej napaści”, więc pozostawia duże pole do interpretacji. Dziś NATO rekomenduje wydatki na obronność na poziomie 2 proc. PKB, ale np. USA wydają na armię 3,5 proc. PKB. Co będzie, gdy Trump, już jako prezydent USA, uzna, że to właśnie ten poziom oznacza „utrzymywanie i rozwijanie indywidualnej zdolności do odparcia zbrojnej napaści”? Bo dlaczego miałby w zasadzie tego nie zrobić, zwłaszcza gdyby USA miały trochę wolnych F-35 czy abramsów, na które szukałyby kupców? Pamiętajmy bowiem, że Trump jako prezydent na jednym oddechu mówił o konieczności większych wydatków na zbrojenia i oferował amerykański sprzęt wojskowy. To też element tego transakcyjnego rozumienia poczucia bezpieczeństwa.