Artur Bartkiewicz: O czym rządzący Polską i Polacy nie mogą zapomnieć? Ze wschodu nadciągają czarne chmury

Admirał Ron Bauer, przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO mówi wprost: w ciągu 20 lat NATO może się znaleźć w stanie wojny z Rosją. Dobrze byłoby, abyśmy w ferworze politycznego sporu w Polsce, nie zapomnieli, że nasza chata wcale nie jest z kraja.

Publikacja: 20.01.2024 09:47

Bez wsparcia Zachodu ukraińska armia nie zatrzyma Rosjan

Bez wsparcia Zachodu ukraińska armia nie zatrzyma Rosjan

Foto: Sztab Generalny armii Ukrainy

Słowa admirała Bauera nie padają w próżni – kilka dni wcześniej premier Estonii, Kaja Kallas alarmowała w rozmowie z „The Times”, że po zakończeniu wojny z Ukrainą Rosja w ciągu 3-5 lat będzie w stanie odtworzyć potencjał militarny na tyle, by móc zagrozić państwom flanki wschodniej NATO. O tym, że Rosja może zaatakować kraj NATO, powiedział także w wywiadzie dla „Tagesspiegel” minister obrony Niemiec, Boris Pistorius, twierdząc, że atak Rosji na kraj NATO będzie realną perspektywą w ciągu 5-8 lat. A „Bild” ujawnił w tym tygodniu, że niemiecka armia dysponuje scenariuszem szkoleniowym przewidującym, że już w 2025 roku Rosja może stwarzać realne militarne zagrożenie dla tzw. przesmyku suwalskiego. Ponadto do przygotowywania się na perspektywę wojny wzywają szwedzkie społeczeństwo ministrowie tamtejszego rządu.

Czytaj więcej

Przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO: Wojna z Rosją możliwa w ciągu 20 lat

Czy Rosja może stanowić zagrożenie dla państw NATO?

Można uznać, że jest to dmuchanie na zimne i krzyczenie „wilk”, podczas gdy wilk ugrzązł przecież daleko od naszych granic, pod Awdijiwką i za Dnieprem. Ale warto odnotować, że na Zachodzie kruszy się pewność co do tego, że tak już zostanie. Zdewastowana i wyczerpana trwającą od dwóch lat wojną Ukraina bez zachodniego wsparcia może nie wytrzymać naporu rosyjskiej armii. A o to wsparcie jest coraz trudniej – w amerykańskim Kongresie spiker Izby Reprezentantów wprost mówi, że ważniejsza od granicy Ukrainy z Rosją jest granica USA z Meksykiem. W UE miliardy euro dla Ukrainy blokuje Viktor Orbán, a i Robert Fico nie jest entuzjastą ich przekazywania Kijowowi. Na dodatek w perspektywie mamy możliwą wygraną Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA — Trumpa, który obiecuje szybkie zakończenie wojny na Ukrainie. I nie oszukujmy się – jest tylko jeden scenariusz takiego zakończenia: ustępstwa Ukrainy, zdobycze Rosji i danie Moskwie czasu na odtworzenie sił.

Czytaj więcej

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius: Władimir Putin może zaatakować kraj NATO

I niech nikogo nie zwodzi przewaga gospodarcza Zachodu nad Rosją, nie daje złudnego bezpieczeństwa przekonanie, że Rosja jest krajem biednym i pozostającym w tyle, jeśli chodzi o postęp technologiczny. Cóż bowiem z tego że PKB Holandii, Belgii i Luksemburga łącznie jest zbliżone do PKB Rosji, skoro w krajach Beneluksu bogactwo przeznacza się na to, by ludziom żyło się dostatnio – a w Rosji za pieniądze te buduje się czołgi i produkuje amunicję artyleryjską. Kiedy Rosjanie staną u bram, nie zbombardujemy ich swoim dobrobytem.

Spierając się w Polsce, nie straćmy z pola widzenia egzystencjalnego zagrożenia

Admirał Ron Bauer mówi: „musimy zdać sobie sprawę, że nie jest czymś oczywistym, iż żyjemy w pokoju”. I to jest ważny apel również do nas, w Polsce. W naszym kraju toczy się spór wewnętrzny dotyczący samych fundamentów państwa – i on nie zniknie. Ale tocząc ten spór, obie jego strony nie mogą stracić z pola widzenia szerszej perspektywy – bo mówimy o egzystencjalnym zagrożeniu dla państw naszej części Europy. W polityce zagranicznej, w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa, wszyscy powinniśmy mieć jeden cel: walczyć na każdym możliwym polu o dalsze wsparcie Zachodu dla Ukrainy, a jednocześnie wspierać wszystkie inicjatywy, a także inicjować nowe w zakresie zwiększania potencjału militarnego Europy. W pierwszej kolejności dotyczyć to powinno zwiększania możliwości produkcyjnych w zakresie broni i amunicji. Skończyć należy z retoryką zarzucania sobie zdrady narodowej wobec obcych państw, która niepotrzebnie dodatkowo dzieli już i tak mocno skłócone społeczeństwo. W obliczu zagrożenia ze wschodu nie ma podziału na PiS i KO. Dla wszystkich zegar tyka równie złowieszczo.   

Czytaj więcej

Premier Estonii: Rosja może zagrozić NATO już za trzy lata

Słowa admirała Bauera nie padają w próżni – kilka dni wcześniej premier Estonii, Kaja Kallas alarmowała w rozmowie z „The Times”, że po zakończeniu wojny z Ukrainą Rosja w ciągu 3-5 lat będzie w stanie odtworzyć potencjał militarny na tyle, by móc zagrozić państwom flanki wschodniej NATO. O tym, że Rosja może zaatakować kraj NATO, powiedział także w wywiadzie dla „Tagesspiegel” minister obrony Niemiec, Boris Pistorius, twierdząc, że atak Rosji na kraj NATO będzie realną perspektywą w ciągu 5-8 lat. A „Bild” ujawnił w tym tygodniu, że niemiecka armia dysponuje scenariuszem szkoleniowym przewidującym, że już w 2025 roku Rosja może stwarzać realne militarne zagrożenie dla tzw. przesmyku suwalskiego. Ponadto do przygotowywania się na perspektywę wojny wzywają szwedzkie społeczeństwo ministrowie tamtejszego rządu.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska