Prezydent spełnił życzenie Jarosława Kaczyńskiego. I ogłosił, że misję tworzenia rządu powierzy Mateuszowi Morawieckiemu. To zaś oznacza, że PiS dostał dodatkowy miesiąc, podczas którego będzie mógł korzystać z całego aparatu państwowego do realizacji swoich celów. Ale chodzi tu nie tylko o władzę i pieniądze, czy też „sprzątanie” po swoich rządach, ale też o przeprowadzenie skomplikowanej operacji propagandowej, która będzie potrzebna PiS po tym, jak już odda władzę. Gdyby Andrzej Duda desygnował na premiera Donalda Tuska, zakończyłby karierę Morawieckiego w rządzie i w ciągu kilkunastu dni dotychczasowy premier i jego ministrowie musieliby opuścić swoje gabinety. Jednak tak się nie stało. Duda dał PiS ostatnią, ale niezwykle ważną szansę.
Dlaczego PiS zleży na desygnowaniu Mateusza Morawieckiego mimo, że nie ma raczej szans na budowę większości?
Jak to będzie wyglądało w szczegółach, jeszcze nie wiemy. Ale łatwo sobie wyobrazić, że Morawiecki na poważnie będzie teraz szukał kandydatów na ministrów, którzy obejmą stanowiska (albo zostaną na starych miesiąc dłużej). Przygotuje też zapewne exposé, w którym przedstawi program Polski mlekiem i miodem płynącej, gdzie świadczenia socjalne będą rosły, a armia będzie dumna i narodowa. Zaprezentuje najbardziej fantastyczny program wyborczy, bo wie, że nie będzie go musiał realizować. I tu na scenę wejdą tzw. media publiczne i całe zaplecze propagandowe, które ogłosi, że opozycja chce odebrać Polakom świadczenia socjalne, nałożyć dodatkowe obciążenia, wycofać się z wielkich inwestycji i niemal poddać Polskę Rosji albo Berlinowi, wszak w pisowskiej propagandzie to jedno i to samo.
Czytaj więcej
Partia Jarosława Kaczyńskiego dostała czas potrzebny na przygotowanie się do przejścia do opozycji.
„Putin wspiera polską opozycję”, „Atak na polską suwerenność”, „Lewacki faszyzm niszczy Polskę”, „Narasta bunt przeciwko jedzeniu robaków” – znamy przecież te paski z TVP Info, pokazujące całkowicie wykrzywioną rzeczywistość. I wiemy też, jak ważną rolę odegrała w ostatnich latach propaganda. Teraz czeka ją jeszcze jeden sprawdzian.
Jak PiS chce mobilizować swoich sympatyków przed wyborami samorządowymi i europejskimi?
Ale właśnie w takiej alternatywnej rzeczywistości znaleźliśmy się po ostatnim orędziu prezydenta. Premier Morawiecki będzie udawał, że na serio kompletuje skład swojego gabinetu, będzie udawał, że pisze plan rządów na cztery lata. Niemniej potem przyjdzie czas na głosowanie w Sejmie, które (a wiele na to wskazuje) zakończy tę maskaradę i dzisiejsza opozycja nie udzieli rządowi PiS wotum zaufania. Jednak partia Jarosława Kaczyńskiego dostanie do ręki poważny argument, mobilizujący ich wyborców do obrony tego programu. Pierwsza okazja już za pół roku podczas wyborów samorządowych, dwa miesiące później odbędą się wybory europejskie, a rok po nich przyjdzie czas na wybory prezydenckie.