„Masakra na Saskiej Kępie. Ulice zabite słupkami, zlikwidowano setki miejsc parkingowych, oczywiście nie proponując nic w zamian. Ja szczęśliwie jestem posiadaczem garażu, ale sąsiedzi w desperacji. Po prostu nagle nie ma gdzie zostawić samochodu...” – napisał na Twitterze Michał Pol, uznany dziennikarz piłkarski i jeden z założycieli Kanału Sportowego. Przy czym dorzucił cztery zdjęcia obrazujące osłupkowaną zatoczkę autobusową oraz chodnik z wyraźnym zakazem zatrzymywania się i za wąski, by postawić na nim auto, zachowując przepisowe półtora metra miejsca dla pieszych.
Jakby to powiedział pewnie sam Michał Pol o piłkarzu strzelającym widowiskowego samobója: no, nie popisał się. Ale zamiast wyzłośliwiać się nad cenionym znawcą futbolu, może warto przedstawić mu inną perspektywę – również mieszkańców, może i posiadających też własne samochody, ale jednak korzystających z chodnika czy autobusu częściej niż rzadziej. A to w miastach – szczególnie w tak dobrze skomunikowanych dzielnicach, jak warszawska Saska Kępa – zdecydowana większość, z czego może Michał Pol nie zdaje sobie sprawy. Bo parafrazując stary dowcip o głosowaniu na Unię Wolności: skoro wszyscy moi znajomi wszędzie jeżdżą samochodami, to kto w ogóle korzysta z chodnika?
Czytaj więcej
To niestety nie primaaprilisowy żart: od 1 kwietnia więcej będzie kosztować parkowanie w Nowym Targu. I to nie jedyne miasto, które podnosi takie opłaty. Rosną też strefy płatnego parkowania.
No właśnie. Dziennikarz Kanału Sportowego pisze dalej: „Dotąd na chodniku mieścili się i ludzie i pół samochodu. Chodnik nie musi być aż tak szeroki, to nie Marszałkowska, tłumów tam nie ma”. I aż trudno na poważnie nie zadać pytania, czy aby na pewno próbował kiedykolwiek przejść się ulicą Francuską w weekend? I czy naprawdę nie zna nikogo, kto chodzi po jego pięknej dzielnicy np. z wózkiem dziecięcym albo sam porusza się na wózku? I czy inteligentny przecież człowiek nie potrafi sobie wyobrazić, jaką mordęgą jest przeciskanie się przez tak wąskie chodniki zatamowane samochodami? Bo ja jakoś nie potrafię uwierzyć, że można aż tak nie ogarniać świata.