Miało być pięknie, wyszło jak zwykle – tak można podsumować trwające już ponad tydzień zamieszanie wokół szczepień w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w którym zaszczepione zostały osoby do tego nieuprawnione – w tym kilku aktorów i biznesmenów. Od tygodnia, niczym puzzle, opinia publiczna musi układać sobie możliwy przebieg wydarzeń wokół tej sprawy. Nikt dotąd bowiem nie powiedział całej prawdy. Ani rektor WUM, ani resort zdrowia, ani NFZ, ani Agencja Rezerw Materiałowych. Wszyscy usiłują odepchnąć temat od siebie i przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. Gdyby ktoś kiedyś wpadł na pomysł, by za przerzucanie piłki do czyjegoś ogródka dawać medale, to Polacy od lat byliby niekwestionowanymi mistrzami świata...
Rząd niewątpliwie potrzebował sukcesu. Udana akcja szczepień takowym sukcesem by z pewnością była. Po to przecież w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w blasku kamer i fleszy aparatów fotograficznych rozpoczęto wielką akcję szczepień. Sęk w tym, że wszystko wskazuje na to, iż logistycznie jej zwyczajnie nie dopracowano. Nikt nie nakreślił żadnej strategii. Ustalono jedynie grupy „zero", „pierwszą", „drugą"... Tak jakby ktoś założył, że jeśli szczepionki już będą, to w ten czy inny sposób Polaków zaszczepić się uda. Lepiej czy gorzej, ale jakoś pójdzie. Na ten moment wiele wskazuje na to, że poszło gorzej.
Brak strategii widać choćby w działaniach Agencji Rezerw Materiałowych, która na siłę wpychała szpitalom większą liczbę dawek, aniżeli te zamawiały. Niektóre bez mrugnięcia okiem brały i szczepiły, bo były do tego przygotowane i miały kogo. Inne – jak CM WUM – najpierw się ociągały, w końcu szczepionkę wzięły, a jak nie było już komu wbijać igły, to zaczęło się obdzwanianie krewnych i znajomych królika. Ale dlaczego akurat tych kojarzonych z określoną opcją polityczną? Bo ten, kto pociągał za sznurki, w takim środowisku akurat się obraca. Gdyby był bardziej prorządowy, zadzwoniłby po ludzi kojarzonych z Nowogrodzką. Tak to działa. W tej sytuacji to ja naprawdę jestem w stanie uwierzyć aktorom, którzy zapewniają, że mieli wziąć udział w akcji promującej szczepienia.
W CM WUM błędy z pewnością popełniono. Ale czy ktoś szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego Agencja miała tak dużą liczbę szczepionek, które wymagały pilnego podania, bo inaczej uległyby zepsuciu? Może były źle przechowywane i się rozmroziły? Tego nikt nie mówi, a szkoda. Pytań jest więcej. Winni zamieszania są po obu stronach barykady, ale wszystkim zależy, by podawać jak najmniej szczegółów. Bo jeszcze się okaże, że są bardziej winni niż inni...
Na bylejakości w naszej historii przejechaliśmy się już wiele razy – często kończyło się tragedią. Ale akurat ekipa rządząca nami teraz osiąga w tej bylejakości niewątpliwe sukcesy. Od dawna gołym okiem widać, że proces stanowienia prawa leży na łopatkach. Ustawa wychodząca jednego dnia z parlamentu drugiego na szybko jest poprawiana. To samo z rozporządzeniami rządowymi w związku z pandemią. Podobnie rzecz miała się z wyborami prezydenckimi, na które wydaliśmy miliony i słuch po nich zaginął. Teraz ta bylejakość już na starcie rozłożyła na łopatki całą ideę szczepień. Szkody trudno będzie naprawić.