W pierwszym półroczu 2024 r. import w ujęciu wartościowym wyniósł 137,9 mld dolarów — wstępnie oszacował Bank Rosji. To o 9,1 proc. mniej niż rok temu. Jak zwraca uwagę „The Moscow Times” rzeczywista redukcja w ujęciu ilościowym jest jeszcze większa, ale o ile — trudno oszacować. Do globalnej inflacji dolara trzeba doliczyć rosnące koszty i złożoność dostaw do Rosji.
Przyjazne banki się wystraszyły
Pod koniec ubiegłego roku prezydent USA Joe Biden wydał dekret wprowadzający wtórne sankcje wobec banków z krajów trzecich, które pomagają Rosji uniknąć sankcji. Jeżeli będą kontynuować ten proceder, to utracą dostęp do dolara i rynku USA. A na to żaden bank na świecie dobrowolnie pozwolić sobie nie może. Dlatego banki w Chinach, Turcji i innych „przyjaznych” krajach zaostrzyły zasady pracy z rosyjskimi pieniędzmi. Większość transakcji jest przez nie odrzucana.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone chcą pozbawić Rosję możliwości korzystania z międzynarodowych, połowowych certyfikatów środowiskowych. Są one niezbędne do eksportu ryb i owoców morza do Unii Europejskiej.
Szczególnie mocno ucierpieli importerzy rosyjscy. Wielu musi płacić za towary skomplikowanymi schematami za pośrednictwem specjalnych agentów płatniczych oraz krajów trzecich lub czwartych, co podnosi koszty o co najmniej 10 proc. W połowie czerwca z płatności wysyłanych bezpośrednio do Chin na początku lutego jedynie 15 proc. dotarło do adresata, a brak pieniędzy oznacza brak towaru.
Bank Rosji tłumacząc wzrost salda obrotów towarowych (do 67,8 mld dolarów wobec 56,8 mld dolarów w okresie styczeń–czerwiec 2023 r.), odnotowuje „bardziej znaczący spadek importu niż eksportu”. Prezes Elwira Nabiullina musiała przyznać, że występują trudności z płatnościami transgranicznymi, które „prowadzą do wzrostu kosztów transakcji, a w konsekwencji do wyższych cen importowanych towarów”.