WTO zadecydowała, że Unia Europejska może nałożyć cło na towary z USA o wartości 4 mld dolarów rocznie za subwencjonowanie Boeinga. To odpowiedź na podobną decyzję organizacji z Genewy ws. amerykańskiego cła na towary z wsi Europy za 7,5 mld dolarów za subwencjonowanie Airbusa.
W. Brytania, w której Airbus produkuje skrzydła swych samolotów (Belfast) i zatrudnia 14 tys. ludzi, jest więc uczestnikiem 16-letniego sporu przez Atlantyk o subwencje, obok Niemiec, Francji, Hiszpanii i władz Unii. Od dawna popierała Airbusa, ale czas podjęcia teraz decyzji stawia ją w trudnej sytuacji strategicznej wobec USA i Europy — pisze Reuter.
Po 6 miesiącach zwłoki spowodowanej przez pandemię druga część sporu, pozwalająca Europie na ripostę zbiega się akurat z gorącą fazą negocjacji umowy z Unią z jednej strony i z Waszyngtonem z drugiej. Analitycy twierdzą, że odroczenie przez Londyn poparcia dla unijnego cła pozwoli uniknąć niszczycielskiego sporu z Amerykanami, ale rozwścieczy Brukselę w krytycznym momencie negocjowania umowy handlowej. Czynniki od handlu w USA uprzedziły, że naciskanie na cło zostanie uznane za agresywny sygnał, wzmocniony potencjalnie retoryką kampanii wyborczej. Rząd Borisa Johnsona jest z kolei pod presją różnych grup, np. producentów szkockiej whisky, które mocno odczuły cła w sporze o Airbusa, by przystąpił do działania.
Jednym z możliwych scenariuszy jest zachowanie dobrej wiary z Airbusem i z Unią we wprowadzone cło, że będzie można wykorzystać je jako dźwignię w uzyskaniu ustępstw w przyszłej umowie handlowej ze Stanami, ale istnieje bardzo wąska droga do tego. Brytyjczycy twierdzili dotąd, że są w „100 procentach za Airbusem" — powiedział pewien Europejczyk. Unia mogłaby ogłosić swoje cło po posiedzeniu WTO 26 października, ale informatorzy zewsząd uważają to za mało prawdopodobne przed wyborami w USA 3 listopada.
Airbus odmówił skomentowania tego, brytyjski resort handlu nie zareagował na prośbę o komentarz. Londyn mówił wcześniej, że „bada wszystkie opcje", bo dąży do wynegocjowanego końca sporu. Swobodę manewru utrudnia szersza kwestia jego statusu prawnego po brexicie, zwłaszcza w razie załamania się negocjacji handlowych z Unią. Brytyjczyków czeka cło na ich produkty w sprawie o subwencjonowanie Airbusa, a według niektórych analityków mogą nie być w stanie w świetle prawa do obłożenia amerykańskich towarów retorsyjnym cłem za pomoc Boeingowi, bo spór dotyczy Stanów z Unią, którą Brytyjczycy opuścili. Administracja w skardze złożonej w WTO wymieniła W. Brytanię jako kraj produkujący dla Airbusa.