Czytaj także: Potrzebna będzie trzecia tarcza
Skąd wziąć pieniądze
Ogromne zainteresowanie tarczą nie znaczy jednak, że jest ona idealna i trafia we wszystkie potrzeby firm. – Mamy czterech pracowników, liczę, że w ramach tarczy uzyskamy zwolnienie ze składek ZUS tych pracowników – mówi nam Lidia Kowalska, właścicielka restauracji U Pana Michała w Warszawie. – Ale inne formy pomocy są dyskusyjne. Mikrofirmy mogą też ubiegać się o dopłaty do wynagrodzeń pracowników, ale pracodawca ma dopłacać do tego drugie tyle. Skąd mam wziąć takie pieniądze, skoro nie mamy żadnych przychodów? – zastanawia się pani Kowalska. Jak opisuje, sytuacja jest dramatyczna, przychody spadły do zera, a trzeba ponosić koszty stałe, które nawet po obniżce czynszu o 90 proc. (i bez płac na pracowników), wynoszą 4–5 tys. zł na miesiąc.
Co by pomogło najbardziej? – Najlepiej byłoby, gdyby rząd potraktował pracowników w tym przymusowym przestoju tak, jakby byli na zwolnieniach: wypłacał im świadczenia chorobowe od pierwszego dnia – uważa właścicielka. – Jeśli nasi pracownicy byliby zabezpieczeni, moglibyśmy spokojniej myśleć o przyszłości – podkreśla.
Spadek obrotów
– Z 25-osobową załogą i przychodami w wysokości niecałych 20 mln zł rocznie nie kwalifikujemy się do pomocy mikrofirmom, zatem nie możemy liczyć ma bezpośrednią ulgę w postaci zawieszenia ZUS-u na 3 miesiące – wylicza z kolei Ziemowit Fałat, współwłaściciel Browaru Pinta. – Nie skorzystamy też z tzw. postojowego, bo chociaż nasza sprzedaż z dnia na dzień spadła ze względu na zamknięcie restauracji o ok. 40 proc., to zapewnienie realizacji pozostałych zamówień wymaga pełnej obsady. Jedynym instrumentem z tarczy, do którego się przygotowujemy, jest dofinansowywanie z FGŚP do wynagrodzeń, ale nie z powodu całkowitego zatrzymania firmy (tzw. postojowego), ale na podstawie porozumienia z pracownikami o obniżeniu wymiaru pracy – opisuje.
Fałat zauważa, że w tarczy zabrakło choćby bezwarunkowego zawieszenia płatności do ZUS od wszystkich pracowników, czy też – w czasie szalejących zatorów płatniczych – zawieszenia podatku od faktur, za które firma otrzymała zapłaty w terminie.
Wykluczeni i niepewni
Także wśród firm z branży produkcyjnej panuje przekonanie, że poziom rządowych dopłat, które będę sięgać minimalnego wynagrodzenia, to za mało, bo w wielu firmach płace są znacznie wyższe. Poza tym nie wiadomo, kiedy ruszy produkcja samochodów, mebli czy sprzętu AGD itp. – Nie mamy jeszcze stanowiska co do tego, czy będziemy korzystali z możliwości pomocy z tarczy antykryzysowej. Tarcza powinna być szybko zmieniona, potrzebna jest bowiem znacznie szersza pomoc dla biznesu w tak trudnej sytuacji – mówi Jacek Rutkowski, prezes firmy Amica.