Negocjacje budżetowe czekają na Merkel

Klub oszczędnych nalega na zmniejszenie dotacji w funduszu odbudowy gospodarki po pandemii. Jednym z krajów, które mogłyby na tym najwięcej stracić, jest Polska.

Aktualizacja: 19.06.2020 06:07 Publikacja: 18.06.2020 21:00

Negocjacje budżetowe czekają na Merkel

Foto: AFP

W piątek pierwsza, na razie wirtualna, dyskusja przywódców 27 państw Unii Europejskiej na temat planu finansowego UE. Chodzi o cały pakiet, który Komisja Europejska przedstawiła 27 maja: tradycyjny wieloletni budżet na okres 2021–2027 oraz jednorazowy fundusz odbudowy gospodarki po pandemii na lata 2021–2024. Całość to 1,85 bln euro, z czego 1,1 bln euro to budżet, czyli w nomenklaturze unijnej Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF), a pozostałe 750 mld euro to jednorazowy fundusz odbudowy.

Czytaj także: Miliardy z Unii na wyjście z pandemii

To, co znajdzie się w funduszu, jest w dużym stopniu podobne do polityki spójności z WRF, ale są też istotne różnice. Po pierwsze, krótszy okres wydawania pieniędzy. Po drugie, nieco inny klucz alokacji, premiujący kraje najbardziej dotknięte kryzysem pandemicznym. Wreszcie po trzecie, inny sposób finansowania. WRF są finansowane ze składek państw członkowskich wyliczanych w proporcji do dochodu narodowego brutto, wpłacanych corocznie do unijnej kasy. Fundusz ma być sfinansowany z pożyczki zaciągniętej przez Komisję Europejską w imieniu UE na rynkach finansowych i spłacanej dopiero od 2028 r. przez 30 lat.

Sytuacja jest wyjątkowa

Z rozmów, które „Rzeczpospolita" przeprowadziła w ostatnich dniach z dyplomatami rożnych państw członkowskich – w tym po raz pierwszy od wybuchu pandemii w formie osobistych spotkań – wynika jedno: w piątek jeszcze porozumienia nie będzie. Nie ma mowy, żeby doszło do niego w czasie wideoszczytu, bo sprawa jest zbyt skomplikowana i wymaga fizycznej obecności w jednym pokoju obrad. Nastąpi to prawdopodobnie w lipcu, ostatecznie nawet w sierpniu, ale to najpóźniejszy możliwy termin. Jest świadomość pilności sytuacji, a także faktu, że musi być fundusz odbudowy po pandemii.

Poza tym jednak nie ma zgody w wielu sprawach, a plan finansowy wymaga jedności. – Liczymy na Merkel – mówi bez ogródek jeden z naszych rozmówców. Teoretycznie to Charles Michel, jako przewodniczący Rady Europejskiej, powinien sterować negocjacjami, ale jednocześnie od 1 lipca Niemcy przejmują półroczne rotacyjne kierowanie UE. Gdyby to był inny kraj i inny przywódca, nikt by takich nadziei z rotacyjną prezydencją nie wiązał. – Sytuacja jest jednak wyjątkowa. A Niemcy to największy płatnik do budżetu, no i do tego Merkel... – dodaje nasz rozmówca. Dla wszystkich jasne jest, że tylko dysponująca bezprecedensowym doświadczeniem na czele rządu kraju UE, znana ze swojego pragmatyzmu i skłonności do kompromisu niemiecka kanclerz może pomóc UE wypłynąć na spokojne wody.

Jak podzielić pieniądze

Do uzgodnienia jest kilka kluczowych kwestii. Po pierwsze, wartość funduszu odbudowy, a w szczególności część przeznaczona na dotacje. Komisja Europejska zaproponowała 750 mld euro, z czego 500 mld euro miałoby formę pomocy bezzwrotnej. To nie podoba się klubowi oszczędnych, który – jak mówi nam jeden z dyplomatów – liczy teraz „5,5 kraju". Tradycyjnie tworzyły go Holandia, Austria, Szwecja i Dania, teraz dołącza Finlandia i wyraźnie sympatyzuje Estonia. Ubył jednak kluczowy cichy sojusznik, jakim były Niemcy. Bo to kanclerz Merkel miesiąc temu otworzyła drogę do gigantycznego funduszu, zgadzając się, żeby UE pożyczyła na rynku finansowym pieniądze i przekazała potem potrzebującym pół biliona dotacji.

Po drugie, pytanie, jak je podzielić. KE zastosowała klucz historycznych danych, oparty częściowo na odwróconym dochodzie narodowym brutto na mieszkańca oraz na bezrobociu. Ten pierwszy wskaźnik premiuje Polskę, ten drugi Włochy, Hiszpanię czy Grecję. To dzięki niemu nasz kraj z kwotą 63,8 mld euro jest trzecim – po Włoszech i Hiszpanii – beneficjentem funduszu, choć według prognoz KE mamy być jednym z krajów najmniej dotkniętych kryzysem. Wiele państw to kwestionuje, argumentując, że fundusz nie ma być kolejną polityką spójności, tylko ma odpowiedzieć na konkretne szkody gospodarcze wywołane pandemią.

Zagrożenie zmianą klucza podziału zatem istnieje, choć nasi rozmówcy przyznają, że trudno o wiarygodną alternatywę. – Nie można przecież brać danych tylko za jeden czy dwa kwartały tego roku. Niektórzy proponują elastyczność czy pieniądze wypłacane w miarę rozwoju sytuacji. Ale to uniemożliwiłoby rozsądne planowanie inwestycji – tłumaczy dyplomata.

Wreszcie po trzecie, pytanie, jak spłacać dotacje. Tu znów grupa oszczędnych krytykuje pomysł KE, obawiając się odsuwania spłaty na wiele lat i na długi okres, co mogłoby przyzwyczaić Unię do permanentnego zaciągania długu. Proponuje przyspieszenie spłat i ograniczenie tego okresu nawet do kilku lat.

Cena za porozumienie

Razem z dyskusją o funduszu będzie negocjowany wieloletni budżet Unii Europejskiej, którego Polska także jest jednym z głównych beneficjentów.

Komisja Europejska proponuje 1,1 bln euro, ale na pewno suma ta zostanie zmniejszona, jeśli konieczne jest uzyskanie zgody oszczędnych na dotacje w funduszu odbudowy. Ceną za porozumienie będzie także zachowanie rabatów, czyli ulg w składkach do UE, które mają Niemcy, Holandia, Austria, Szwecja i Dania.

W piątek pierwsza, na razie wirtualna, dyskusja przywódców 27 państw Unii Europejskiej na temat planu finansowego UE. Chodzi o cały pakiet, który Komisja Europejska przedstawiła 27 maja: tradycyjny wieloletni budżet na okres 2021–2027 oraz jednorazowy fundusz odbudowy gospodarki po pandemii na lata 2021–2024. Całość to 1,85 bln euro, z czego 1,1 bln euro to budżet, czyli w nomenklaturze unijnej Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF), a pozostałe 750 mld euro to jednorazowy fundusz odbudowy.

Pozostało 91% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska