Jan Szambelańczyk: Marzenie o odpolitycznieniu spółek z udziałem Skarbu Państwa

Jak Martin Luther King „I have a dream…” o procesie powoływania władz spółek Skarbu Państwa mówi prof. dr hab. Jan Szambelańczyk z Uniwersytetu WSB-Merito w Poznaniu, lider Akademii Corporate Governance przy Europejskim Kongresie Finansowym.

Publikacja: 30.10.2024 05:27

Jan Szambelańczyk: Marzenie o odpolitycznieniu spółek z udziałem Skarbu Państwa

Foto: Anna Krugan

Koalicja 15 października zapowiadała odpolitycznienie władz spółek z udziałem Skarbu Państwa. Czy w pana opinii to się udaje?

Wiarygodna odpowiedź na to pytanie wymagałaby rzetelnych informacji. Po pierwsze, jakimi kompetencjami merytorycznymi legitymują się nominaci w stosunku do rzeczywistych potrzeb organu spółki. Po drugie zaś, jak rozumieć odpolitycznienie. Osoby, z którymi miałem osobisty kontakt, czy to z rad nadzorczych, czy zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa, legitymują się niezbędnymi kompetencjami. Mówię o przedsiębiorstwach dużych albo największych na polskim rynku, a oceniam to na podstawie tzw. łatwo obserwowalnych cech, które wykorzystuje się w procedurach selekcji kandydatów, w tym osobistej znajomości ich kompetencji. Media alarmują o przypadkach nominacji, którym stereotypowo zarzuca się upolitycznienie ze względu na wcześniejsze kariery zawodowe lub relacje z osobami sprawującymi funkcje polityczne. Przykładem Totalizator Sportowy, a także organy spółek lokalnych. Rzeczywista skala przypadków pierwszego i drugiego typu w ogólnej liczbie nominacji nie jest znana. Zwracam uwagę, że ani powszechne stosowanie metody osobistej znajomości kompetencji kandydatów, ani totalna dyskryminacja osób z relacjami politycznymi nie gwarantuje optymalnych rozwiązań. Ta pierwsza ma wady przede wszystkim ze względu na ograniczony zakres znajomości osób polecanych i brak wiedzy, czy nie ma kandydatów lepszych. Ta druga może prowadzić do gubienia „diamentów”. A znam takie przypadki, w których z populistycznych wręcz pobudek nie doceniano wysokich lub unikalnych kompetencji przydatnych do realizacji zadań lub wypełniania funkcji w organach spółki. Dodam, że od nominacji ze względu na relacje nie są także całkowicie wolne spółki prywatne.

Czy możliwe jest wypracowanie modelu nominacji, który mógłby być stosowany we wszystkich spółkach z udziałem Skarbu Państwa?

To bardzo dobre pytanie. Według danych rządowych na 30 czerwca 2024 r. było 488 spółek z udziałem Skarbu Państwa, z tego 183 jednoosobowe, 50 z większościowym udziałem oraz 255 z mniejszościowym. W tak dużej liczbie spółek rzeczywisty nadzór właścicielski ze strony Skarbu Państwa jest raczej iluzoryczny. Wielu ekspertów niezwiązanych populistyczną wizją upaństwowienia twierdzi, że konieczne jest opracowanie odpowiedniej diagnozy oraz segmentacja tych przedsiębiorstw na te należące do infrastruktury krytycznej oraz pełniących strategiczne funkcje w zaspokajaniu potrzeb społecznych (według transparentnych kryteriów). W pozostałym segmencie  powinny się znaleźć podmioty, gdzie udział Skarbu Państwa nie jest konieczny, a pewnie obiektywnie nawet niecelowy, co stwarza okazję do zredukowania zakresu podmiotowego, pokusy upolityczniania, a także pozytywnych efektów budżetowych i fiskalnych.  Zrealizowanie takiej koncepcji wymaga przede wszystkim woli politycznej, a także czasu na przeprowadzenie tego procesu w sposób uporządkowany. W odniesieniu do segmentu spółek infrastruktury krytycznej oraz przedsiębiorstw strategicznych wdrożenie zarysowanego w poprzedniej odpowiedzi modelu jest wykonalne.

Jakie kompetencje powinni mieć kandydaci do rad nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa?

Mogę na to pytanie odpowiedzieć, nie tyle wymieniając szczegółowe składowe kompetencji, ale wskazując metodę pozwalającą na optymalizację tego procesu. Od razu powiem, że uwzględniając dominującą praktykę może być ona postrzegana jako „nierealizowalna”, zwłaszcza gdy deklaracje o jej zreformowaniu oznaczają w końcu zachowanie tradycji. Zarówno w literaturze, jak i w wiodącej praktyce kompetencje kandydatów ocenia się przez porównanie wymaganych szczegółowych profili

kompetencyjnych dla danego podmiotu z cechami kompetencji kandydatów. Przy czym coraz większa złożoność zarządzania i nadzoru powoduje, że do składu władz spółek nie można wybierać tylko wysokiej klasy generalistów. Takie cechy powinien posiadać przede wszystkim kierujący danym organem. Z kolei w składzie rady nadzorczej modelowym rozwiązaniem jest stosowanie macierzy kompetencji (tabela z opisanymi wierszami i kolumnami), gdzie w główce wpisuje się szczegółowe wymagania ze względu na charakter działalności spółki, a w boczku nazwiska kandydatów, u których zidentyfikowano szczegółowe kompetencje w profesjonalnej procedurze rekrutacji i selekcji. Na przecięciu kolumn i wierszy zaznacza się zgodność zapotrzebowania z cechami kandydatów. Przy wyborze kandydatów kieruje się maksymalnym pokryciem zapotrzebowania. Takie podejście wymaga m.in. odpowiednio szczegółowego opisu profilu kompetencji organu przy rekrutacji oraz rozpoznania posiadanych potrzebnych cech u kandydatów.  Oczywiście może się zdarzyć, że nie wszystkie „kratki macierzy” uda się zaznaczyć, ale to może, a nawet powinno stanowić o działaniach zmierzających do uzupełnienia braków np. w procesie szkolenia. Pewnie łatwo będzie spotkać opinie, że to model wymyślony przez jajogłowych albo że „u nas to się nie przyjmie”. Krytykom polecam szybki przegląd internetu, zwłaszcza z wykorzystaniem narzędzi AI, aby zorientować się, że profile czy macierze kompetencji to nie książkowe teoretyzowanie. Można tam znaleźć setki przykładów praktycznych zastosowań, od stosunkowo prostych po wysoce złożone. Koronnym dowodem mogą być także przykłady wiodącej praktyki w Polsce (np. Orange Polska). Pewnie niewielu dziś kontestuje konieczność stosowania zaawansowanych metod zarządzania finansami lub ryzykiem, wysublimowane techniki marketingu czy promocji. Niestety nadal zdecydowanie zbyt często zaawansowany HRM (zarządzanie zasobami ludzkimi) utożsamiany jest z tradycyjnie rozumianą polityką kadrową, łącznie z komponentem politycznym.

Jak wybierać takich kompetentnych członków władz spółek z udziałem Skarbu Państwa? Czy potrzebne jest specjalne gremium, które będzie nominować członków rad nadzorczych?

Na stronach Sejmu dostępny jest projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu naprawy ładu korporacyjnego w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. W ramach działalności Akademii Corporate Governance jako agendy Europejskiego Kongresu Finansowego, której jestem liderem, prowadzimy analizy zawartych w tym projekcie propozycji rozwiązań. Na podstawie posiadanych już opinii mogę stwierdzić, że szereg zaproponowanych przepisów wymaga modyfikacji, a nawet gruntownych zmian. Jednak co do zasady koncepcja powołania gremium profesjonalistów o najwyższych kompetencjach, wzorowej reputacji i wysokim autorytecie w środowisku biznesowym, silnie umocowanym w strukturze instytucjonalnej, ale pełniącego rolę pomocniczą dla organów państwa wykonujących prawa własności w procesie nominacji do władz spółek, jest godna poważnego rozważenia. Przede wszystkim chodzi o prowadzenie otwartego procesu rekrutacji kandydatów, a następnie ich selekcji i sporządzania listy rankingowej z punktu widzenia przydatności kompetencji wyselekcjonowanych osób dla potrzeb konkretnej spółki. W ogłoszeniach o konkursie, a nawet imiennych zaproszeniach eksponowane powinny być kryteria odpowiadające profilowi kompetencyjnemu wymaganemu danego podmiotu. Uprzednio takie profile powinny być opracowywane w spółce i zatwierdzane przez radę nadzorczą albo wręcz walne zgromadzenie akcjonariuszy. W projekcie ustawy mowa jest o komitecie dobrego zarządzania (KDZ), który pełniłby taką funkcję. Jednak przepisy projektu idą zbyt daleko, szczególnie przez nadanie KDZ uprawnienia nominowania niezależnych członków rady nadzorczej. W świetle innych przepisów, a także respektując kardynalne prawa właścicielskie, funkcja komitetu powinna ograniczyć się do przedstawienia propozycji wyselekcjonowanych kandydatów w możliwie najwyższym stopniu odpowiadających profilowi kompetencji danego organu. Natomiast decyzję o nominacji konkretnej osoby lub osób należy pozostawić w gestii organu reprezentującego Skarb Państwa, w tym ministra aktywów państwowych. Swoistym bezpiecznikiem jakości procedury nominacyjnej może być obowiązek uzasadnienia wyboru przez decydenta, jeżeli nie dotyczyłby osoby z pierwszej pozycji listy rankingowej. O szczegółach opinii i propozycji Akademii Corporate Governance w gronie ekspertów debatować będziemy 13 listopada na specjalnym webinarium, następnie synteza opinii zostanie opublikowana na stronie internetowej Akademii Corporate Governance Europejskiego Kongresu Finansowego.

Jak liczne powinny być rady nadzorcze spółek Skarbu Państwa? Jak to wygląda w innych krajach? Czy można tu mówić o jakichś uniwersalnych zasadach?

Z publikacji zagranicznych wynika, że  liczebność rad nadzorczych waha się od 3 do 31 osób. A  załącznik do dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2381 z 23 listopada 2022 r. w sprawie poprawy równowagi płci wśród dyrektorów spółek giełdowych oraz powiązanych środków zawiera podział mandatów dla gremiów od 3 do 30 osób. Rady nadzorcze znanych europejskich koncernów z sektora paliwowego, grup bankowych i ubezpieczeniowych mają od 7 do 21 członków, przy średniej ok. 12. Z kolei rady nadzorcze 102 polskich spółek z udziałem Skarbu Państwa liczą od 3 do 11 osób. Na tle pogłębionych studiów tej kwestii można twierdzić, że liczebność rady nadzorczej powinna się zawierać w przedziale od 3 do 12 osób i być pochodną: możliwości pokrycia zapotrzebowania na specjalistyczne moduły profilu kompetencji danego przedsiębiorstwa, wartości sumy bilansowej, złożoności struktury przedsiębiorstwa spółki, zwłaszcza w formie grupy kapitałowej, zróżnicowania i złożoności produkcji lub świadczonych usług, przynależności do infrastruktury krytycznej albo skali generowanego ryzyka dla  bezpieczeństwa kraju lub stabilności finansowej, rozległości i skomplikowania regulacji działalności.

W czym upatruje pan główne przeszkody w racjonalizacji procesów nominacji do władz spółek z udziałem Skarbu Państwa?

Podobnie jak Martin Luther King „I have a dream…”. Składa się nań kilka elementów. Po pierwsze, ograniczenie możliwości rekompensowania zasług politycznych poprzez uzyskiwanie nominacji do rad nadzorczych bezpośrednio lub pośrednio reprezentanta osoby  zasłużonej. Po drugie, niezbędne jest odejście od silnie zakorzenionej tradycji wpływu zarządu na skład rady nadzorczej. Po trzecie, absolutnie konieczne jest sprofesjonalizowanie doboru członków ze względu na posiadane specjalistyczne kompetencje, a przewodniczącego dodatkowo ze względu na zdolności przywódcze i adekwatne doświadczenie zarządcze. Po czwarte, opowiadam się za transparentnością  procesu rekrutacji, selekcji oraz nominacji najlepszych kandydatów oraz za upublicznianiem ich działalności w corocznych raportach niefinansowych. Pewnie nie ma już miejsca na wyłożenie filozofii stawiania się do dyspozycji w radach spółek Skarbu Państwa, ale symbolicznie wyrażę to parafrazą: Nie pytaj, co da ci spółka Skarbu Państwa, pomyśl, co ty możesz zrobić dla realizacji jej misji!

Jan SzambelańczyO

 d 1975 r. jest związany z Uniwersytetem Ekonomicznym w Poznaniu, obecnie na stanowisku profesora w WSB-Merito w Poznaniu. Od 1991 r. był związany z polskim sektorem bankowym, w tym jako uczestnik Misji Banku Światowego ds. Restrukturyzacji Banków Spółdzielczych w Polsce, doradca prezesa, a później I wiceprezes Gospodarczego Banku Wielkopolski. W latach 1998–2014 kierował Katedrą Bankowości i Rynku Kapitałowego Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Od 2007 r. jest członkiem Komitetu Nauk o Finansach Polskiej Akademii Nauk. Od 2009 r. jest wybierany na reprezentanta uczelni ekonomicznych w Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. A od 2010 r. jest redaktorem naczelnym czasopisma „Bezpieczny Bank”.

Koalicja 15 października zapowiadała odpolitycznienie władz spółek z udziałem Skarbu Państwa. Czy w pana opinii to się udaje?

Wiarygodna odpowiedź na to pytanie wymagałaby rzetelnych informacji. Po pierwsze, jakimi kompetencjami merytorycznymi legitymują się nominaci w stosunku do rzeczywistych potrzeb organu spółki. Po drugie zaś, jak rozumieć odpolitycznienie. Osoby, z którymi miałem osobisty kontakt, czy to z rad nadzorczych, czy zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa, legitymują się niezbędnymi kompetencjami. Mówię o przedsiębiorstwach dużych albo największych na polskim rynku, a oceniam to na podstawie tzw. łatwo obserwowalnych cech, które wykorzystuje się w procedurach selekcji kandydatów, w tym osobistej znajomości ich kompetencji. Media alarmują o przypadkach nominacji, którym stereotypowo zarzuca się upolitycznienie ze względu na wcześniejsze kariery zawodowe lub relacje z osobami sprawującymi funkcje polityczne. Przykładem Totalizator Sportowy, a także organy spółek lokalnych. Rzeczywista skala przypadków pierwszego i drugiego typu w ogólnej liczbie nominacji nie jest znana. Zwracam uwagę, że ani powszechne stosowanie metody osobistej znajomości kompetencji kandydatów, ani totalna dyskryminacja osób z relacjami politycznymi nie gwarantuje optymalnych rozwiązań. Ta pierwsza ma wady przede wszystkim ze względu na ograniczony zakres znajomości osób polecanych i brak wiedzy, czy nie ma kandydatów lepszych. Ta druga może prowadzić do gubienia „diamentów”. A znam takie przypadki, w których z populistycznych wręcz pobudek nie doceniano wysokich lub unikalnych kompetencji przydatnych do realizacji zadań lub wypełniania funkcji w organach spółki. Dodam, że od nominacji ze względu na relacje nie są także całkowicie wolne spółki prywatne.

Pozostało 84% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska