- Gospodarka niemiecka utknęła i obija się w zastoju, a inne kraje odczuwają poprawę — stwierdził Timo Wollmershäuser, szef działu prognoz instytutu. — Mamy kryzys strukturalny. Dokonano zbyt małych inwestycji zwłaszcza w przemyśle, a od lat panował zastój w wydajności pracy. Zamówienia w przemyśle wzrosły niespodziewanie w lipcu, ale był to wynik kilku dużych zamówień, więc ekonomiści nadal wątpili, czy ten sektor znalazł się na na drodze stałej poprawy.

To już kryzys w Niemczech

W II kwartale nastąpił spadek PKB, co wywołało obawy, że dojdzie do kolejnej recesji. Wollmershäuser zapytany, czy spodziewa się recesji, odpowiedział, że świadomie unika tego określenia.. Wyjaśnił, że gospodarka niemiecka rośnie maksymalnie o pół procent rocznie, co oznacza średni wzrost kwartalny 0,1-0,2 proc. — To oznacza, że często będziemy mieć do czynienia z sytuacjami, w których PKB będzie czasem ujemny a czasem dodatni po prostu z powodu normalnych fluktuacji. Nie możemy mówić o recesji za każdym razem. O wiele bardziej wolę określenie kryzys — stwierdził w relacji agencji Reuters. - Mamy kryzys gospodarczy. Sytuacja z zamówieniami jest kiepska, a korzyści z siły nabywczej nie prowadzą do zwiększonej konsumpcji, a zamiast tego do większych oszczędności, bo ludzie czują się niepewni. Poziom oszczędności wynosi teraz 11,3 proc., jest znacznie większy od 10-letniej średniej 10,1 proc. przed pandemią - dodał.

Niemcy. Promyk nadziei

- Przynajmniej jest jeden promyk nadziei. Poziom inflacji zmaleje wobec średniego poziomu 5,9 proc. z ubiegłego roku do 2,2 proc. w tym roku. Następnie spadnie do 2 proc., a potem do 1,9 proc. rocznie w następnych dwóch latach. Wielkość bezrobocia zwiększy się z 5,7 proc. w ubiegłym roku do 6 proc., a później zmaleje do 5,8 proc. w następnym roku i ostatecznie osiągnie 5,3 proc. Deficyt budżetowy wyniesie zapewne 2 proc. w tym roku, zmaleje do 1,3 i 0,9 proc. w następnych dwóch latach. W tym roku negatywny wpływ na gospodarkę będzie mieć budownictwo, którego produkcja zmaleje o 3,1 proc. oraz przemysł, który skurczy się o 2 proc.

- Odchodzenie od węgla, technologie cyfrowe, zmiany demograficzne, pandemia, szok wywołany cenami energii i zmieniająca się rola Chin w globalnej gospodarce wywierają presję na ustanowione modele biznesowe i zmuszają firmy do dostosowywania swych struktur produkcyjnych — ocenił Wollmerschäuser. To wywołało spadek inwestycji zwłaszcza w przemyśle, na który w Niemczech przypada znacznie wyższa część produktu krajowego brutto niż gdzie indziej. A społeczeństwo starzeje się szybciej, coraz mniej ludzi jest zdolnych do pracy. Przechodzenie z przemysłu do sektora usług tłumaczy w dużym stopniu zastój wydajności w ostatnich latach — podsumował naukowiec z Ifo.