Śmierć Ebrahima Raisiego w katastrofie śmigłowca (oraz szefa MSZ Hosseina Amira Abdollahiana oraz siedmiu innych osób) stała się impulsem do wywindowania na początku zeszłego tygodnia ceny złota na rekordowy poziom. Poza tym reakcje rynków były umiarkowane.
Ryzyko, że wypadek stanie się impulsem do zaostrzenia konfliktu na Bliskim Wschodzie, szybko zniknęło. Teheran nie obwinił bowiem za to bezpośrednio żadnych wrogów zewnętrznych ani wewnętrznych. Wskazał jedynie, że winne są zachodnie sankcje, które sprawiły, że Iran ma trudny dostęp do nowoczesnych śmigłowców. Maszyna, w której zginął Raisi, to amerykański helikopter Bell 212, mający ponad 40 lat. – Jednym ze sprawców tragedii są USA, gdyż zabraniają Iranowi sprowadzać potrzebne części zamienne. To zostanie zapisane na długiej liście amerykańskich zbrodni przeciwko ludowi irańskiemu – stwierdził Mohammad Zarif, były szef irańskiego MSZ.
Być może ta powściągliwość wynika z faktu, że irańskie władze próbują sobie ułożyć na nowo relacje z Waszyngtonem. W połowie maja doszło w Omanie do spotkania irańskich oficjeli z dwoma przedstawicielami administracji Bidena – Brettem McGurkiem (głównym doradcą prezydenta ds. Bliskiego Wschodu) i Abramem Paleyem (wysłannikiem ds. Iranu). Rozmawiano o tym, jak uniknąć dalszego zaostrzania się konfliktu w regionie.
Wygląda więc na to, że Iranowi mocno obecnie zależy na spokoju. Co prawda, w kwietniu dokonał odwetowego ostrzału Izraela za pomocą kilkuset rakiet i dronów, ale akcja Teheranu – jak i izraelski odwet – miała charakter symboliczny. Za pomocą takiego teatru obie strony „zachowały twarz”. Epizod ten wskazywał, że Iran może ścierać się z USA czy Izraelem tylko poprzez takich pośredników jak jemeńscy rebelianci Huti. Starcia z Iranem nie chce też administracja Bidena, obawiająca się, że konflikt bliskowschodni może doprowadzić do wzrostu cen ropy w roku wyborczym i nasilenia konfliktu w elektoracie demokratów pomiędzy środowiskami propalestyńskimi oraz proizraelskimi. Biden zaczął rządy, obiecując wszakże nowe porozumienie z Iranem.
Gospodarka irańska potrzebuje poluzowania sankcji. Za dolara płacono w końcówce zeszłego roku na nieoficjalnym rynku w Teheranie – według danych serwisu Bonbast.com – 58,2 tomana (1 toman to 10 tys. riali irańskich). Kurs więc znacząco się umocnił w ostatnich tygodniach. 13 kwietnia, czyli w dniu irańskiego ataku na Izrael, dochodził on do 67 500 tomanów. Ostatnie lata przyniosły jednak wyraźne osłabienie miejscowej waluty.