Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi

Wyczekiwanego ożywienia w tym roku w Niemczech nie będzie. Gospodarka wciąż pogrążona jest w stagnacji – oceniają analitycy wpływowych think-tanków.

Publikacja: 27.03.2024 10:40

Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi

Foto: Bloomberg

Jeszcze jesienią ub.r. ekonomiści z pięciu niemieckich i austriackich ośrodków analitycznych (Ifo, DIW, IWH, IfW oraz RWI) oceniali, że produkt krajowy brutto Niemiec zwiększy się w br. o 1,3 proc., a w 2025 r. o 1,5 proc. W raporcie opublikowanym w środę przewidują jednak, że w tym roku wzrost PKB wyniesie zaledwie 0,1 proc., a w przyszłym roku 1,4 proc.

Tak duża rewizja prognoz think-tanków nie jest niespodzianką. Inne instytucje już wcześniej pesymistycznie oceniały szanse na ożywienie w Niemczech. Przykładowo, w lutym Komisja Europejska przewidywała, że niemiecki PKB zwiększy się w tym roku o 0,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w styczniu oczekiwał zwyżki o 0,5 proc.

Czytaj więcej

Niemiecka branża turystyczna: Strajki uderzają w reputację Niemiec i nasz biznes

Niemcy ledwie odrobili straty z pandemii

“Cykliczne i strukturalne czynniki nakładają się na siebie, skutkując niemrawym tempem rozwoju gospodarczego. Wiosną prawdopodobnie rozpocznie się ożywienie, ale nie będzie zbyt silne” – ocenia Stefan Kooths, dyrektor ds. badań ekonomicznych w instytucie IfW z Kilonii.

Największa gospodarka Europy jest pogrążona w marazmie właściwie od pandemii Covid-19. Wprawdzie w latach 2021-2022 produkt krajowy brutto Niemiec rósł dość szybko, ale i tak ledwie zdołał wrócić do poziomu sprzed spadku z 2020 r. (w ujęciu realnym, czyli w cenach stałych). W 2023 r. PKB zmalał zaś o 0,3 proc. W rezultacie był o zaledwie 0,7 proc. powyżej poziomu z 2019 r., podczas gdy PKB całej strefy euro w ciągu tych czterech lat zwiększył się o ponad 3 proc. Dla porównania, PKB Polski w 2023 r. realnie był o 10,5 proc. wyżej niż w 2019 r.

Jakie są źródła słabości Niemiec

Ekonomiści z grupy niemieckich i austriackich think-tanków wskazują kilka źródeł słabości nadreńskiej gospodarki. Po pierwsze, dobra kondycja rynku pracy i wzrost płac przewyższający inflację napędzają popyt konsumpcyjny. Jego odbicie po inflacyjnym szoku było jednak słabsze niż oczekiwano. Wynika to z tego, że siła nabywcza wynagrodzeń wciąż jest niższa niż w 2021 r., czyli przed skokiem inflacji. Do tego poziomu wróci dopiero w II kwartale 2025 r. Po drugie, niemieccy eksporterzy zmagają się ze słabym globalnym popytem na dobra kapitałowe i pośrednie, które są specjalnością Niemiec. Słabe perspektywy rozwoju firm obniżają z kolei ich skłonność do inwestowania. Realne nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw nad Renem mają w tym roku być na poziomie z 2017 r.

W tym roku inflacja w Niemczech, według autorów środowego raportu, wyniesie średnio 2,3 proc., po 5,9 proc. w 2023 r. i 6,9 proc. w 2022 r. W kolejnym roku zmaleje już poniżej 2 proc., czyli poniżej celu inflacyjnego Europejskiego Banku Centralnego.

Jeszcze jesienią ub.r. ekonomiści z pięciu niemieckich i austriackich ośrodków analitycznych (Ifo, DIW, IWH, IfW oraz RWI) oceniali, że produkt krajowy brutto Niemiec zwiększy się w br. o 1,3 proc., a w 2025 r. o 1,5 proc. W raporcie opublikowanym w środę przewidują jednak, że w tym roku wzrost PKB wyniesie zaledwie 0,1 proc., a w przyszłym roku 1,4 proc.

Tak duża rewizja prognoz think-tanków nie jest niespodzianką. Inne instytucje już wcześniej pesymistycznie oceniały szanse na ożywienie w Niemczech. Przykładowo, w lutym Komisja Europejska przewidywała, że niemiecki PKB zwiększy się w tym roku o 0,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w styczniu oczekiwał zwyżki o 0,5 proc.

Gospodarka
Największy kryzys wizerunkowy w historii MFW. Jednak będzie powrót do Rosji
Gospodarka
Odbudowa po powodzi uderzy w inne inwestycje?
Gospodarka
Polska właśnie dostała lek na kaca po stracie fabryki Intela
Gospodarka
Viktor Orban „przejechał” się na elektrykach. Gospodarka już cierpi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Gospodarka
MFW odwołuje misję do Rosji. To nie były „problemy techniczne”