Wiadomość jest naprawdę szokująca, świadczy, że rewolucja Fidela Castro i jego partyzantów z Sierra Maestra z 1959 r., która miała być zarzewiem zmian w krajach Ameryki Łacińskiej, okazała się fiaskiem po latach. Przez kilkadziesiąt lat komunistyczne władze w Hawanie miały tylko jedno określenie tych, którzy wyjechali albo później nie wracali do kraju z wyjazdów służbowych. To byli „gusanos” (robaki), piętnowani na łamach organu KC KP Kuby, dziennika „Granma” i we wszystkich możliwych mediach.
W reakcji na sankcje gospodarcze USA władze zakazały korzystania z dolarów, w oficjalnych kontraktach międzynarodowych wprowadzono w rozliczeniach franka szwajcarskiego, nieoficjalnie dolary istniały w drugim obiegu. Dopiero w październiku 2004 wprowadzono wymienialne peso (CUC) pochodzące z oficjalnych przekazów dolarowych od kubańskich Amerykanów dla rodzin na wyspie. Wtedy też pojawiły się sklepy dolarowe z cenami wziętymi z księżyca. Chodziło o jak największy drenaż dewiz. Stopniowo otwierano kraj dla turystów, powstały zamknięte luksusowe enklawy, nie mające nic wspólnego z prawdziwym życiem Kubańczyków. One też nie pomogły, bo w latach pandemii ustały podróże, a od agresji Rosji na UKrainę Rosjanie nie mają czym latać po świecie i za co.
W ostatnich 2 latach emigracja z „Wyspy wolności” osiągnęła rekordowy poziom. Braki żywności, leków i paliw płynnych skłoniły władze do wydawania permisos de salida, pozwoleń na wyjazd z kraju. Wyjeżdża dużo młodych ludzi, to ma największy wpływ na demografię w historii kraju — przyznał Ernesto Soberón, dyrektor departamentu konsularnego w MSZ.
Exodus jest stratą, ale tarze okazją dla władz, które szukają sposobów ożywienia gospodarki. Kubańscy ekspaci zainwestowali już w hotele bed and breakfast, jadłodajnię i w inną działalność na wyspie, ale kraj potrzebuje większego napływu kapitału — stwierdził. — Dziś dla Kubańczyków żyjących zagranicą nie ma ograniczeń, jak mogą uczestniczyć w życiu gospodarczym ich kraju — dodał nawiązując do wcześniejszych ograniczeń. A rząd przestał ich obrażać.
Ok. 400 żyjących w ponad 40 krajach przybyło do kraju, by rozmawiać o gospodarce i innych kwestiach z rządem. To pierwsze takie spotkanie od prawie 20 lat z przedstawicielami diaspory. Ostatni raz doszło do niego w 2004 r., jeszcze za życia Fidela Castro. Obecnie ok. 2,5 mln Kubańczyków i ich potomków żyje poza wyspą — podał dyr. Soberón.