Rosyjskie Ministerstwo Finansów pod kierownictwem Antona Siłuanowa podwoiło liczbę państw na swojej czarnej liście krajów uznanych za raje podatkowe. Od 1 lipca lista zabronionych w Rosji offshore urośnie z 40 do 91 – informuje gazeta „Kommiersant”.
Wcześniej na liście były klasyczne raje podatkowe jak Panama, Brytyjskie Wyspy Dziewicze, Seszele, wyspy Man i Jersey. A także Zjednoczone Emiraty Arabskie, ostatnio wielce zaprzyjaźnione z Rosją. Kreml jest więc gotowy wykreślić Emiraty, by umożliwić rosyjskim spółkom rejestrację w tej jurysdykcji.
Czytaj więcej
Rosyjskie rakiety niewiele mają wspólnego z Rosją. Większość części pochodzi z importu. Ponad 80 proc. ich elektroniki jest produkowane w USA. Choć producenci są objęci sankcjami to do Rosji części trafia przez kraje trzecie.
Rosja uderza w swoich
Od 1 lipca za raje podatkowe Kreml uznawać będzie kraje Unii, m.in. Holandię, Cypr, Luksemburg, gdzie jest zarejestrowanych najwięcej firm rosyjskich. A także Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Szwajcarię, Kanadę, Koreę Południową, Singapur i Tajwan. Jak wyjaśniają rosyjscy urzędnicy, do listy dodano „kraje, które zaprzestały wymiany informacji podatkowej z Rosją”.
Eksperci rosyjscy są zgodni, że rozszerzenie listy uderzy w rosyjskie firmy mające filie na Zachodzie. Niedostępne dla nich staną się zerowe stawki dochodu z dywidend czy od sprzedaży udziałów (w pierwszym przypadku stawka wyniesie 13 proc., w drugim – 20 proc.).