Programy pomocowe ograniczyły skalę recesji

Wszystkie kraje UE uruchomiły programy antykryzysowe, ale nie sprawdza się prosta zasada, że im więcej wydanych pieniędzy, tym mniejsze straty w gospodarce.

Aktualizacja: 31.12.2020 17:32 Publikacja: 30.12.2020 21:00

Programy pomocowe ograniczyły skalę recesji

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

– Z naszych badań wynika, że tarcze antykryzysowe uratowały w Polsce ok. 3 proc. wzrostu PKB – mówi „Rzeczpospolitej" Leszek Kąsek, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego. – To znaczy: gdyby tych ogromnych programów pomocowych, szacowanych na 6–7 proc. PKB, nie było, recesja w Polsce w 2020 r. sięgnęłaby ok. 6 proc. – dodaje. Tymczasem, jak prognozuje Komisja Europejska, nasza gospodarka w 2020 r. skurczy się o 3,6 proc.

Coś za coś?

Jednak nie ma nic za darmo. Tak duża skala pomocy kosztowała nas skokowy wzrost zadłużenia państwa, a deficyt sięgnie w 2020 r. rekordowych 8,8 proc. PKB (to też prognozy KE). Tym samym znajdziemy się w gronie krajów UE o największym deficycie w sektorze finansów publicznych. Z drugiej strony, będziemy też w grupie państw o najniższej recesji. I tu pojawia się pytanie: czy wielkość pomocy publicznej w kryzysie przesądzała o skali załamania gospodarki w Polsce i innych krajach UE? To znaczy, czy tam, gdzie rząd zdecydował się na duży impuls fiskalny, udało się uniknąć głębokiej recesji?

Szybki przegląd sytuacji w krajach UE pokazuje, że ten mechanizm nie wszędzie się sprawdził. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii deficyt sektora finansów publicznych w 2020 r. sięgnie nawet 13,4 proc. PKB, a gospodarka i tak skurczy się o ponad 10 proc. Podobnie w Hiszpanii – gdzie deficyt poszybował do 12,2 proc. PKB, a gospodarka załamie się o ponad 12 proc. Odwrotnie jest za to w Danii czy Szwecji, gdzie i dziura w publicznej kasie, i recesja mają należeć do najmniejszych w Unii.

– Rzeczywiście nie do końca sprawdza się zasada, że im wyższy deficyt, tym płytsza recesja, bo sytuacja w każdym państwie jest inna – komentuje Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao SA. – W niektórych krajach wysoki deficyt jest nie tylko efektem programów pomocowych, ale też pochodną samego kryzysu gospodarczego, który obniżył dochody budżetowe. Poza tym wiele zależy też od struktury samej gospodarki i tego, w jakie punkty pandemia uderzyła najmocniej – dodaje.

– Nie ulega wątpliwości, że programy pomocowe łagodziły wpływ pandemii na gospodarkę – zaznacza też Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Millennium Bank. W większości krajów Europy, podobnie jak w Polsce, programy skierowane były na utrzymanie płynności firm i ochronę miejsc pracy, dzięki czemu wzrost bezrobocia był o wiele mniejszy, niż można było się spodziewać, udało się też ochronić przed katastrofalnym spadkiem dochody gospodarstw domowych.

Lokalna specyfika

– Niemniej samej recesji nie dało się uniknąć, zresztą nikt tego nie oczekiwał – zaznacza Antoniak. – A to, jak głęboka jest recesja, zależy jednak przede wszystkim od specyfiki rynku – dodaje Maliszewski. – Przykładowo we Włoszech czy Hiszpanii skala pandemii i jej efekty gospodarcze były bardzo duże, bo sektor usług w tym kraju ma wyjątkowo duży udział w PKB – wyjaśnia ekonomista Millennium Bank. A przecież to sektor usług, takich jak turystyka, gastronomia, kultura, cały przemysł spędzania wolnego czasu, najbardziej ucierpiał przez pandemię i kolejne lockdowny. Inaczej jest w krajach bardziej uprzemysłowionych, do których należy Polska, ale też Niemcy, bo przemysł radzi sobie w pandemii znacznie lepiej niż usługi.

– Wydaje się, że nie ma takiego prostego przełożenia: im więcej państwo wyda na programy pomocowe, tym lepiej. Ważne jest, jak i na co wydajemy te pieniądze, komu pomogą najbardziej i jakie efekty przyniosą w dłuższym okresie – podsumowuje Maliszewski.

– Z naszych badań wynika, że tarcze antykryzysowe uratowały w Polsce ok. 3 proc. wzrostu PKB – mówi „Rzeczpospolitej" Leszek Kąsek, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego. – To znaczy: gdyby tych ogromnych programów pomocowych, szacowanych na 6–7 proc. PKB, nie było, recesja w Polsce w 2020 r. sięgnęłaby ok. 6 proc. – dodaje. Tymczasem, jak prognozuje Komisja Europejska, nasza gospodarka w 2020 r. skurczy się o 3,6 proc.

Coś za coś?

Pozostało 88% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska