Oferta publiczna Tokyo Metro była największym IPO w Japonii od sześciu lat. To również jeden z największych tegorocznych debiutów giełdowych na świecie. W ramach tego IPO zebrano 348,6 mld jenów (2,3 mld dol.). Akcje tej spółki sprzedawano po 1200 jenów za sztukę, czyli przy górnej granicy widełek cenowych z oferty. Popyt na akcje Tokyo Metro przewyższał podaż ponad 15 razy. W przypadku akcji dostępnych dla zagranicznych inwestorów instytucjonalnych, nadsubskrypcja była 30-krotna.
– Ta oferta publiczna została bardzo ciepło przyjęta przez inwestorów, gdyż Tokyo Metro to spółka będąca „dojną krową”. Zapewnia ona wysoką dywidendę i generuje stabilny przypływ kapitału. Posiadanie jej akcji stanowi więc wspaniałą okazję zarówno dla Pana Watanabe, czyli typowego inwestora detalicznego, jak i dla inwestorów instytucjonalnych i zagranicznych – twierdzi Jesper Koll, dyrektor w Monex Group.
– Mieliśmy do czynienia z dużym przyrostem liczby rachunków w domach maklerskich przed tym IPO – wskazuje Tomoichiro Kubota, analityk Matsui Securities.
Czytaj więcej
Notowania spółki rozpoczęły się na zielono, ale dość szybko cena zbliżyła do 21,5 zł, czyli tej, po jakiej akcje sprzedawano w IPO. Goście zgromadzeni na debiucie nerwowo zerkali na tablicę, ponieważ to najgłośniejszy debiut na GPW od lat.
Czym zajmuje się spółka Tokyo Metro?
Tokyo Metro to spółka mająca korzenie w 1920 r. Została wówczas założona jako Tokyo Underground Railway Company. W 1927 r. zakończyła budowę pierwszej linii kolejki podziemnej, łączącej dzielnice Asakusa i Ueno. Obecnie jest ona operatorem dziewięciu linii metra w Tokio (nie licząc połączeń poprowadzonych po torach należących do innych spółek), liczących łącznie 195 km. W 2023 r. przewożono nimi 6,3 mln pasażerów dziennie. Spółka ta nie jest jednak monopolistą. W japońskiej stolicy działają bowiem też linie metra, których operatorem jest miejska firma Toei Subway. Obaj operatorzy metra mają sieci dobrze zintegrowane z systemem połączeń państwowych oraz prywatnych kolei naziemnych.