Indeks Big Maca jest nieformalnym wskaźnikiem opracowanym przez brytyjski tygodnik The Economist, wprowadzonym przez nich w połowie lat 80. zeszłego wieku. Indeks sprawdza w praktyce odchylenia od tzw. prawa jednej ceny, które zakłada, że dane dobro w każdym z krajów kosztuje tyle samo. W rzeczywistości jednak różnice pomiędzy cenami tego samego dobra występują i wynikają na przykład z różnic w zapotrzebowaniu na to konkretne dobro.
Parytet siły nabywczej nie jest na ogół obliczany przy użyciu ceny jedynie jednego dobra, ale wyjątkiem od tej reguły jest właśnie wskaźnik Big Maca, który tygodnik The Economist przedstawia systematycznie na swoich łamach. Przeliczanie z walut lokalnych odbywa się po bieżącym kursie, dlatego różnica cen wskazuje, o ile kurs danej waluty wobec dolara amerykańskiego odbiega od tego oszacowanego za pomocą metody ceny jednego dobra.
Od czasu ostatniej publikacji indeksu w lipcu zeszłego roku tanie waluty zmniejszyły lukę w wycenie w stosunku do dolara - prawie całkowicie w przypadku dolara kanadyjskiego i brazylijskiego reala oraz zauważalnie w przypadku korony duńskiej i euro. Jedyną walutą, dla której luka się zwiększyła, jest turecka lira.
Średni koszt Big Maca na początku roku wynosił w USA 5,28 dolarów. Dla porównania w strefie euro (ważony przez PKB) wynosił on 3,95 EUR, czyli 4,84 USD po aktualnym kursie wymiany. Oznacza to, że euro jest niedowartościowane o 8,4 proc. w stosunku do dolara, naszego benchmarku. Ostatnim razem niedowartościowanie wynosiło aż 16 proc. Euro aprecjonowało po tym, jak Mario Draghi, szef Europejskiego Banku Centralnego, zasugerował na konferencji w Sintrze w Portugalii, że zakupy obligacji przez bank mogą wkrótce zostać ograniczone.
Zmierzony w stosunku do koszyka walut, dolar nadal wygląda drogo. Tylko w trzech krajach (Szwajcaria, Norwegia i Szwecja) hamburgery kosztują więcej, w oparciu o bieżące kursy wymiany. Niekoniecznie jest to oznaką, że w tych krajach deprecjacja jest opóźniona. Koszt burgera zależy częściowo od tzw. niehandlowych czynników produkcji, takich jak czynsz i płace, które są wyższe w krajach bogatych na obrzeżach strefy euro. Cena posiłku może więc nie być dobrym wskaźnikiem, jak konkurencyjny jest dany kraj na rynkach dóbr zbywalnych. Dla przykładu waluty szwajcarska i norweska wyglądają na drogie, ale oba kraje notują duże nadwyżki handlowe.