Jakie są największe wyzwania stojące obecnie przed branżą?
Widzę co najmniej dwa – zmienność otoczenia i błędne rozumienie roli audytu. Określenie „świat przyspiesza” w niewystarczającym stopniu oddaje skalę i tempo zmian. Dziś panika w mediach społecznościowych jest w stanie przyczynić się do upadku drugiego największego banku w Szwajcarii i nawet interwencja rządu nie jest w stanie tego zatrzymać. Metodologia badań też nie nadąża za tym, co dzieje się w gospodarce i otoczeniu biznesowym. Niezrozumienie tego, gdzie jest granica odpowiedzialności audytora, to kolejna kwestia. Zbyt często winnych szukamy wśród biegłych rewidentów. Tak jest najprościej. Nie spoglądamy niestety w stronę zarządów i rad nadzorczych, o nadzorczych instytucjach państwa nie wspominając. Głównym celem pracy rewidentów nie jest i nigdy nie było wykrywanie oszustw. Nie jesteśmy policją skarbową, nie mamy również narzędzi prokuratorskich, a mam wrażenie, że tak zaczyna się o nas coraz częściej myśleć. Bardzo daleko idącym uproszczeniem, a nawet nadużyciem jest obwinianie audytorów za głośne upadki firm.
Uważa pani, że audytorzy są bez winy w takich sprawach jak Enron, Wirecard czy GetBack?
Twierdzenie, że to właśnie zaniedbania audytowe doprowadziły do upadku kilku wielkich firm, których nazwy są jak mantra powtarzane, jest zafałszowaniem obrazu. Firmy nie upadają przez zaniedbania audytorów, tylko przez zbyt agresywne strategie zarządów, nieprzygotowanie rad nadzorczych do swojej roli, a czasami są efektem złożonych oszustw, chciwości kluczowych pracowników i skomplikowanych działań na rzecz zafałszowania danych i informacji. Czasami zawodzi aparat nadzoru ze strony odpowiednich instytucji.
Czyli jeżeli mamy do czynienia z misterną, oszukańczą sprawozdawczością…
…to biegły rewident dostanie fałszywe dane, fałszywe oświadczenia i może się zdarzyć, że tego nie wykryje. To jeden aspekt tego typu afer, który jednak nie przebija się w powszechnej świadomości czy w nagłówkach artykułów. Jako prezes samorządu, a zarazem biegła rewident z 30-letnim doświadczeniem nie mogę się zgodzić na przypisywanie nam odpowiedzialności za te afery. Rocznie w Polsce badamy ponad 30 tys. sprawozdań, w tym przeszło 2 tys. to badania ustawowe JZP. Przestańmy ciągle przywoływać przykład amerykańskiej firmy Enron, bo od tej afery minęło już ponad 20 lat. Od tego czasu doszło do radykalnego zaostrzenia przepisów, wprowadzono szereg mechanizmów bezpieczeństwa, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła, a firma badająca Enron upadła. UE zreformowała kilka lat temu rynek audytu i działania w celu dalszego zaostrzania regulacji są kontynuowane. Rozdzielono doradztwo od badania sprawozdań. Świat się zmienił i zmienia nadal, zmieńmy więc także narrację wokół audytorów.