Producenci zgłosili do konkursu głównego 49 filmów. Może to dobry omen, bo tegoroczna edycja też odbywa się po raz 49? Dyrektorka artystyczna Joanna Łapińska zapewnia, że konkursowa szesnastka wybrana przez nią, jej zespół selekcyjny i komitet organizacyjny, świadczy o różnorodności polskiego kina i stanie się punktem wyjścia do istotnej rozmowy na temat jego kondycji i jego przyszłości.
I rzeczywiście: w tym roku o Złote Lwy będą walczyły filmy bardzo różne. Zrealizowane przez twórców o znanych na świecie nazwiskach i przez debiutantów. Współczesne i cofające się wstecz – do początku XX wieku, czasów II wojny światowej, lat 70. Choć, jak to bywa w dobrych filmach historycznych, także i w nich odbijają się problemy dnia dzisiejszego.
„Zielona granica” staje do konkursu
O Złote Lwy będą też walczyć tytuły, które już wcześniej zaistniały na świecie. Przede wszystkim „Zielona granica” Agnieszki Holland – opowieść z polsko-białoruskiej granicy, która zebrała już dużo wyróżnień, z nagrodą jury na festiwalu w Wenecji na czele. W Wenecji miała premierę „Kobieta z…” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta – opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, o transseksualnej kobiecie, która pokonując wszelkie trudności, daje sobie prawo do bycia sobą. Jej historię twórcy wpisali w blisko pół wieku historii Polski.
Czytaj więcej
Na festiwalu w Cannes odbyła się światowa premiera „Dziewczyny z igłą” Magnusa von Horna. To wielki sukces szwedzko-polskiego reżysera.
O Lwy powalczy również pokazana w głównym konkursie canneńskim „Dziewczyna z igłą”. Magnus von Horn opowiedział o młodej dziewczynie, która – oszukana przez partnera – nie mogąc wychować swojego dziecka, płaci kobiecie za wyszukanie dla niemowlaka rodziny. Rzecz dzieje się na początku XX wieku, ale von Horn zadaje pytania ważne w ocenie dzisiejszej kondycji świata.