Zagraj to jeszcze raz, Sam… Co nas czeka w kinie w 2024 roku?

W kinach w 2024 roku pojawią się sprawdzone tematy i cała chmara starych znajomych

Publikacja: 07.01.2024 11:25

Zagraj to jeszcze raz, Sam… Co nas czeka w kinie w 2024 roku?

Foto: Adobe Stock

Te słowa przytłoczą tegoroczne zapowiedzi kinowe. Sequel czyli dalsze losy bohaterów. Prequel czyli pokazanie wcześniejszych wydarzeń. Spin-off czyli wykorzystanie pobocznych bohaterów i wątków. Na ekranach pojawią się filmy, które w tytułach będą miały trójkę, czwórkę, a nawet liczby jeszcze wyższe. Brak inwencji filmowców? Chęć zminimalizowania ryzyka przez producentów? Cyniczne liczenie na zysk czy oznaka słabości? A może jedno i drugie?

Wielkie wytwórnie, starając się podnieść po pandemii, w minionym roku postawiły na pewniaki czyli głównie kolejne części wielkich kasowych przebojów. Tymczasem w najlepszym, wakacyjno-letnim czasie kino zostało sparaliżowane przez strajk scenarzystów i aktorów. Producenci, pozbawieni wsparcia gwiazd przy promocji, przesuwali premiery swoich blockbusterów. Jednocześnie trwały prace nad nowymi potencjalnymi prebojami. I tak w roku 2024 utoniemy wręcz w superprodukcjach z dwóch sezonów.

Filmowe serie pojawiły się już w kinie niemym, na początku XX wieku, ale dzisiejsza moda na nie trwa od w lat 70. i 80., od czasu wielkich sag o gwiezdnych wojnach, Terminatorze, Mad Maxie, Martinie Riggsie z „Zabójczej broni”, Batmanie i wielu innych. Potem, już w nowym wieku, doszlusowywali do nich kolejni seryjni bohaterowie – od piratów z Karaibów zaczynając, przez Ethana Hunta-Toma Cruise’a z „Mission Impossible”, Jasona Bourne’a-Matta Damona wyciągniętego z powieści Ludluma czy Avengersów aż do dzieciaków i profesorów z uczelni w Hogwarcie.

Za reżyserię niektórych z tych cykli odpowiedzialni są wciąż ci sami reżyserzy. Inne realizowane są przez zmieniających się artystów. Aktorzy też czasem są w tych najdłużej trwających seriach wymieniani, ale zdarza się, że przez lata starzeją razem z opowieścią. A bywa i tak, że w nowych produkcjach twórcy wracają do wykonawców, którzy pojawili się w pierwszych filmach, realizowanych nawet w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku.

Czytaj więcej

Weekend w kinie: Z bajką lub z zadumą nad życiem. Rekomendacje filmowe

Premiery filmowe 2024. Powroty po latach

W tym roku trzeba też będzie odnotować nowe zjawisko. Markowi reżyserzy wracają do swoich bohaterów po wielu latach. Na ekranie pojawi się kilka takich spektakularnych „kontynuacji”. To opowieści bardzo różne. Ridley Scott zrealizował sequel swojego „Gladiatora” z 2000 roku. Głównym bohaterem nowego filmu jest Lucjusz, wnuk Marka Aureliusza. W pierwszym „Gladiatorze” został on jako mały chłopiec ocalony przez Maximusa. Potem zniknął i nawet matka nie miała z nim kontaktu. W „Gladiatorze 2” pojawi się jako dojrzały mężczyzna, a zagra go Paul Mescal. Nową postacią będzie też wyzwolony niewolnik, który zbił fortunę dostarczając Rzymianom broń, oliwę i wino. Wciela się w niego Denzel Washington (premiera 22 listopada)

Z kolei Tim Burton zdecydował się wrócić do swojego, nakręconego w 1988 roku „Soku z żuka”. W „Beetlejuce 2” na ekranie pojawi dawny zespół aktorski (starszy o 35 lat!) – Michael Keaton oraz Winona Rider i Catherine O’Hara, które znów wcielą się w swoje dawne postacie sióstr Lydii i Dehli. Córkę Dehli gra „nowicjuszka” Jenna Ortega (premiera 6 września).

Krócej czekał na swój sequel wpisany w uniwersum Batmana „Joker”. W 2019 roku okazał się on pierwszym filmem w historii, który pomimo kategorii „R” - co oznacza, że adresowany jest do osób powyżej 18 roku życia, przekroczył granicę miliarda dolarów wpływów z kin. Przyniósł też Oscara brawurowemu odtwórcy tytułowej roli Joaquinowi Phoenixowi. Reżyser Todd Phillips zaproponował porażające studium obłędu, ale również opowieść o genezie zła. Scenariusz sequela „Joker: Folie a deux”, jak zwykle w takich przypadkach, utrzymywany jest w tajemnicy. Wiadomo jednak, że grany przez Phoenixa tytułowy bohater zyska w swoich zbrodniach wspólniczkę, którą gra Lady Gaga. Film został też wzbogacony o elementy musicalowe. A datę jego wejścia na ekrany Warner Bros wyznaczył na 4 października, dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi.

Czytaj więcej

„Czerwone maki”. Bitwa o Monte Cassino na ekranie

Od ponad roku czeka na premierę „Diuna: Część druga”. Denis Vilneuve od początku podzielił powieść sci-fi Franka Herberta na dwie części. Pierwsza zachwyciła widzów i krytyków w 2021 roku, zdobywając 10 nominacji do Oscara. W drugiej Paul Atreides – Timothee Chalamet powróci w pustynne krajobrazy planety Arrakis, by walczyć z Harkonnenami. U jego boku będzie piękna Chani - Zendaya, a do obsady dołączyli również m.in. Lea Seydoux, Florence Pugh i Christopher Walken (premiera 1 marca)

Starzy znajomi

Nie zabraknie też w roku 2024 dobrych znajomych z kina akcji, thrillerów, horrorów. Wciąż wracają na ekran „dojne krowy” Hollywoodu – John Wick i Mad Max. W tym roku też ich nie zabraknie. „Ballerina” Lena Wisemana to spin-off opowieści o Johnie Wicku, jej akcja toczy się gdzieś między trzecim a czwartym filmem z tego cyklu. W „Johnie Wicku 3” na kilka minut pojawili się tancerze. Teraz dziewczyna z tej sceny, wyszkolona w Ruska Roma, chce zemścić się na mordercach jej rodziny. W roli głównej występuje Ana de Armas (premiera 7 czerwca)

Czeka nas również spinoff „Mad Maxa”. Niespełna dziesięć lat temu w „Mad Maxie. Na drodze gniewu” ekran ukradła Charlize Theron w roli Furiosy. W nowym filmie „Mad Max: Furiosa” zastąpiła ją jednak Anya Taylor-Joy. A George Miller, reżyser-weteran, który na Mad Maxach zyskał sławę i zbił fortunę nie ukrywa, że już pracuje nad kolejną częścią serii.

Nie będą mogli narzekać zwolennicy pogromców duchów, którzy już mogą szykować się na kolejną, piątą odsłonę cyklu. Gil Kinan, który przejął pałeczkę reżysera od Reitmana, postanowił przywołać część obsady z 1984 roku, gdy trzech doktorów parapsychologii w założyło firmę mającą walczyć z duchami. I tak w „Pogromcach duchów. Imperium lodu” powrócą na ekran starsi o prawie 40 lat (!) Annie Potts, Bill Murray, Ernie Hudson, Dan Aykroyd (premiera 29 marca).

W tym roku aż trudno wymienić wszystkie „ciągi dalsze”. Produkcja czwartej części „Bad Boys” – sensacyjnego filmu z Willem Smithem, została wstrzymana, gdy aktor wywołał skandal policzkując w czasie gali Oscarowej prowadzącego. Już mu jednak aferę wybaczono i Bad Boys 4” mają wejść na ekrany 14 czerwca. Z kolei w trzeciej odsłonie wróci bohater komiksów Marvela z serii „Deadpool” – stworzony przez naukowców człowiek, który zyskał nieśmiertelność, ale oszpecony stracił twarz (premiera 26 lipca). W dalekie światy zabierze widzów kolejna część „Obcego”, tym razem bez Sigourney Weaver. Urugwajczyk Fede Alvares przyznał w wywiadach, że w dziewiątej części filmu „Alien: Romulus” nawiązuje do pierwszych filmów, a bohaterami są bardzo młodzi ludzie (premiera 16 sierpnia).

Czytaj więcej

„Matka siedzi z tyłu”. Czarna komedia w islandzkim stylu

Coś bardziej supernaturalnego? W obrazie „Godzilla i Kong. Nowe imperium” Adama Vingarda dwa wielkie monstra mają stawić czoła nieznanym siłom zagrażającym Ziemi, zaś reżyser Rupert Wyatt znów odwiedza „Planetę małp” (premiera 24 maja)

Będzie też sporo „dalszych ciągów” animacji. W „Depictable Me” ożyją Minionki, pojawi się „Kung Fu Panda 4” (premiera 8 marca), reżyser Kenji Kamiyama zaprosi młodych widzów na malowaną opowieść „The Lord of the Rings: The War of the Rohirrim”.

A to wcale nie wszystkie powracające cykle. Będzie ich na ekranach znacznie więcej. One zadecydują o frekwencji w kinach. Ale i ci, którzy kochają kino bardziej wyrafinowane, nie są na straconych pozycjach. W pierwszych miesiącach na polskie ekrany wejdą najgłośniejsze filmy artystyczne roku 2023, a potem trzeba będzie czekać na to, co na świecie ciekawego wynajdą selekcjonerzy i co przyniosą kolejne edycje festiwali w Berlinie, Cannes, Wenecji, Sundance, Toronto.

Te słowa przytłoczą tegoroczne zapowiedzi kinowe. Sequel czyli dalsze losy bohaterów. Prequel czyli pokazanie wcześniejszych wydarzeń. Spin-off czyli wykorzystanie pobocznych bohaterów i wątków. Na ekranach pojawią się filmy, które w tytułach będą miały trójkę, czwórkę, a nawet liczby jeszcze wyższe. Brak inwencji filmowców? Chęć zminimalizowania ryzyka przez producentów? Cyniczne liczenie na zysk czy oznaka słabości? A może jedno i drugie?

Pozostało 94% artykułu
Film
EnergaCAMERIMAGE: Hołd dla Halyny Hutchins
Film
Seriale na dużym ekranie - znamy program BNP Paribas Warsaw SerialCon 2024!
Film
„Father, Mother, Sister, Brother”. Jim Jarmusch powraca z nowym filmem
Film
EnergaCAMERIMAGE 2024: Angelina Jolie zachwyca w Toruniu jako Maria Callas
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Festiwal Korelacje: Pierwszy taki festiwal w Polsce. Filmy z komentarzem artystów