„Chłopi” to film pary DK Welchman i Hugh Welchman, która pięć lat temu pokazała wspaniałego „Twojego Vincenta” o van Goghu. Tym razem przeniosła na ekran „Chłopów” Reymonta. Twórcy wymalowali historię Jagny i Boryny, nawiązując do twórczości Chełmońskiego. Jak podają producenci, nad filmem pracowało 100 malarzy w czterech studiach.
Powstało ok. 80 tysięcy klatek filmu, na których narysowanie zużyto 1300 litrów farb olejnych. Niesamowite przedsięwzięcie. Aktorzy odmalowani „jak żywi”. Podobnie sceny walki i sceny tańca, w których wirują spódnice kobiet, a na piersiach unoszą się czerwone korale. Zrodziła się z tego uniwersalna opowieść o uczuciach, namiętnościach, chciwości, zazdrości. A jej uniwersalizm ma w sobie tyle zalet, co wad. Jest oczywiście dość przewidywalny.
Czytaj więcej
"Chłopi" w reżyserii Doroty Kobieli Welchman i Hugh Welchmana debiutowali podczas 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Krytycy twierdzą, że to jedna z najlepszych polskich produkcji ostatnich lat.
Ale pojawił się też w Gdyni film o współczesnej wsi. Oryginalny, nieulegający kliszom, jakie często towarzyszą opowieściom o prowincji. To „Tyle co nic” zrealizowany w Studiu Munka debiut Grzegorza Dębowskiego.
– Zobaczyłem w mediach protestujących rolników i zrozumiałem, że są to zdeterminowani ludzie, którzy o coś walczą. Ale to był impuls. Potem chciałem jak bardziej zbliżyć się do człowieka, pokazać jego emocjonalność – mówił na konferencji prasowej reżyser.