PESEL nie ma nic wspólnego z młodością i 84-letni Jerzy Skolimowski znów to udowodnił. Jego pokazywany w głównym konkursie „EO” jest filmem świeżym, nowoczesnym, niesztampowym, a jednocześnie bardzo wzruszającym.
Siła niewinności
EO – w polskiej wersji tytułu IO – to osiołek. Szary, pospolity. Kiedyś był gwiazdą cyrku, miał opiekunkę – dziewczynę, która z nim występowała i kochała go. On też ją kochał. Ale po protestach przeciw maltretowaniu zwierząt został wywieziony do stadniny koni, gdzie miał dożywać dni jako zwierzę pociągowe. Tak zaczęła się jego wędrówka.
Czytaj więcej
Uroczysty pokaz filmu „Cięcie!” Michela Hazanaviciusa otworzy we wtorek 75. edycję prestiżowej imprezy.
Jerzy Skolimowski patrzy na świat jego oczami. Jest w tym filmie wszystko. Piękne sceny, które odbijają życie z bolesną świadomością, że jest się niżej w hierarchii, kiedy pospolity osiołek patrzy w stadninie na rumaki pędzące po łące, piękne i wolne. I kiedy piękne konie są myte i hołubione, podczas gdy osioł może co najwyżej ciągnąć wózek, z którego one dostają do boksów siano.
Jest tu również mocne spojrzenie na Polskę. Choćby wtedy, gdy IO przypadkiem staje się maskotką wiejskiej drużyny futbolowej i omal nie ginie w pojedynkach kiboli. Albo gdy jedzie za granicę w tirze prowadzonym przez wytatuowanego kierowcę, który namawia ciemnoskórą uchodźczynię na seks w zamian za polską kiełbasę.