Poważne rozmowy o długu i euro

Obok rozmów o kondycji systemu bankowego w Polsce czy wykorzystaniu sztucznej inteligencji, podczas EKF mówiono również m.in. o przyszłości złotego i długu publicznym.

Publikacja: 12.06.2024 21:00

Uczestnicy debaty „Euro czy złoty? Czego chcą młodzi?” komentowali wyniki badań na temat wspólnej wa

Uczestnicy debaty „Euro czy złoty? Czego chcą młodzi?” komentowali wyniki badań na temat wspólnej waluty

Foto: EKF

Na trzeci, ostatni dzień Europejskiego Kongresu Finansowego jego organizatorzy zaplanowali 20 paneli i sesji dyskusyjnych.

Dość zaskakujące informacje, przynajmniej dla niektórych, przyniosła debata „Euro czy złoty? Czego chcą młodzi?”. – Mija 20 lat obecności Polski w Unii Europejskiej i 100 lat od wprowadzenia w naszym kraju złotego – przypomniał Paweł Zegarłowicz, prezes zarządu Fundacji Citi Handlowy im. Leopolda Kronenberga. I dodał, że jeżeli chodzi o niechęć do euro, to w większych proporcjach występuje wśród ludzi młodych.

Czego chcą młodzi

– Według naszych badań przeprowadzonych wśród ludzi w wieku 18–24 lat, 38 proc. deklaruje posiadanie dużej wiedzy na temat euro, a 57 proc. ma wiedzę bardzo umiarkowaną. Jeżeli chodzi o przyjęcie euro, to 40 proc. badanych ludzi młodych tego nie chce, 24 proc. waha się, zaś 36 proc. jest na tak – mówiła Anna Bichta, prezeska zarządu Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Wiedzy Think!. – Aż 63 proc. obawia się wzrostu cen po wejściu Polski do strefy euro – dodała.

Marta Penczar, dyrektorka EKF Research, zauważyła, że młodzi widzą plusy związane z tym, że Polska jest członkiem UE. Przywołała inne badania, które pokazały, że 45 proc. młodych ludzi jest przeciw wejściu do strefy euro, 35 proc. jest za, a 21 proc. to niezdecydowani. Ewentualne przyjęcie euro dopuszczają w perspektywie powyżej siedmiu lat.

– Robiłem podobne badania i wyniki są bardzo zbliżone – zapewnił Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej. – Niechęć do euro jest dowodem, że ludzie mają bardzo małą wiedzę o euro, o procesie dołączenia do strefy euro – dodał.

Do przyjęcia euro zobowiązaliśmy się w momencie wchodzenia do UE. Minęło 20 lat, a my pozostajemy w coraz mniej licznym gronie krajów unijnych bez waluty wspólnotowej. Gdy w zeszłym roku Komisja Europejska w badaniu Eurobarometr zapytała mieszkańców sześciu krajów unijnych: Szwecji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, Czech i Polski, czy udałoby się im przystosować do zastąpienia waluty narodowej przez euro, największy euroentuzjazm wyrazili Szwedzi. Odpowiedź „w pełni się zgadzam” dało 69 proc. badanych mieszkańców tego kraju, a „raczej się zgadzam” – kolejne 23 proc. Raczej i całkowicie nie zgadzało się po 4 proc. ankietowanych. Polska zajęła w badaniu czwarte miejsce, wyprzedzili nas też Węgrzy i Rumuni. U nas przychylność wobec waluty wspólnotowej wyraziło 83 proc. przepytywanych (w tym 52 proc. zdecydowaną), a wątpliwości bądź sprzeciw – 15 proc. Odpowiadali jednak na inne pytanie niż to postawione na kongresie w Sopocie.

Raport o zagrożeniu

W środę na EKF była też premiera najnowszej edycji raportu „Zagrożenia nadmiernego długu publicznego”. Raport prezentowali jego autorzy, ekonomiści Sławomir Dudek, Ludwik Kotecki i Marta Petka-Zagajewska. Przekonują oni, że już w ciągu trzech lat polski dług liczony metodą unijną może przebić poziom 60 proc. PKB. W kolejnych latach może się dalej zwiększać i w ciągu dekady może pokonać granicę 7, a nawet 80 proc. PKB. – Sam poziom długu jak dotąd nie jest dla nas zagrożeniem. W zeszłym roku nie przekroczył 50 proc. PKB – mówi Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych. – Stało się tak jednak m.in. za sprawą wysokiej inflacji, która podbiła PKB – dodaje. Zagrożenia widzi w perspektywie średnioterminowej. Na dług przekładają się i będą przekładać w perspektywie średnioterminowej sztywne wydatki budżetu państwa, w tym przede wszystkim 800+, ale też szybko rosnące wydatki na obronność. Na to nakładają się problemy po stronie dochodowej budżetu. Autorzy raportu wskazują tu rosnącą na nowo lukę w VAT, która w ostatnich dwóch latach wzrosła o przeszło 40 mld zł. To ich zdaniem oznacza trwałe pogorszenie strony dochodowej budżetu. Uważają, że pewne jest objęcie Polski unijną procedurą nadmiernego deficytu, bo choć w najbliższych latach ma on spadać z zeszłorocznych przeszło 5 proc., to spadki te nie będą znaczące.

Zdaniem Ludwika Koteckiego nie widać siły, która mogłaby powstrzymać narastanie długu publicznego, dlatego bariera 60 proc. PKB nieuchronnie padnie. Nie ma przy tym znaczenia, że według wyliczeń polską metodą poziom długu jest niższy, dzieje się tak bowiem dlatego, że potężna część wydatków ukrywana jest poza budżetem państwa. Ma to zapobiec przekroczeniu zapisanej w konstytucji granicy długu na poziomie 60 proc. PKB.

Foto: rp.pl

Na trzeci, ostatni dzień Europejskiego Kongresu Finansowego jego organizatorzy zaplanowali 20 paneli i sesji dyskusyjnych.

Dość zaskakujące informacje, przynajmniej dla niektórych, przyniosła debata „Euro czy złoty? Czego chcą młodzi?”. – Mija 20 lat obecności Polski w Unii Europejskiej i 100 lat od wprowadzenia w naszym kraju złotego – przypomniał Paweł Zegarłowicz, prezes zarządu Fundacji Citi Handlowy im. Leopolda Kronenberga. I dodał, że jeżeli chodzi o niechęć do euro, to w większych proporcjach występuje wśród ludzi młodych.

Pozostało 88% artykułu
Europejski Kongres Finansowy
Magdalena Proga-Stępień: Jakość obsługi i relacja z klientem dają przewagę
Europejski Kongres Finansowy
Maciej Reluga: Jest coraz lepiej i będzie lepiej
Europejski Kongres Finansowy
Bankowcy apelują do rządu o dialog
Europejski Kongres Finansowy
Adam Ocharski: Sztuczna inteligencja wesprze budowanie relacji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał partnera
Oczekiwania firm z sektora MŚP wobec leasingodawców