Na koniec czerwca w polskich sądach toczyło się 58 tys. spraw dotyczących hipotek frankowych, czyli o prawie 20 tys. więcej niż na koniec 2020 r. – wynika z danych Związku Banków Polskich, pochodzących z instytucji odpowiadających za niemal całość rynku tych kredytów w naszym kraju.
Oznacza to, że na koniec czerwca sprawami sądowymi objętych było 14 proc. spośród czynnych wtedy 415 tys. umów hipotek frankowych. – Trzeba jednak pamiętać o kilku tysiącach spraw, które są jeszcze na etapie korespondencji, więc nie zostały odnotowane w naszej statystyce. Spodziewamy się dalszego napływu pozwów i toczących się spraw sądowych – mówi Tadeusz Białek, wiceprezes ZBP.
Ministerstwo Sprawiedliwości podało niedawno, że w samym II kwartale do polskich sądów wpłynęło 17,2 tys. nowych spraw frankowych, co jest nowym rekordem. W I półroczu napłynęło 31,9 tys. pozwów, czyli nie tak dużo mniej niż w całym 2020 r., gdy było to 37,2 tys.
Z danych ZBP wynika, że zaledwie 6 proc. spraw znajdujących się w sądach jest w II instancji. – To oznacza, że ogrom spraw jeszcze przed nami, wiele nie ma nawet wyznaczonych terminów – mówi Białek.
Spośród spraw, które nie mają prawomocnego rozstrzygnięcia i znajdują się w II instancji, 83 proc. zostało wygranych przez klientów (pozostałe 17 proc. to wyroki korzystne dla banków) – informuje ZBP. To nieco wyższy wskaźnik niż podany w maju, gdy wynosił 79 proc. Obecnie sądy I instancji najczęściej orzekają unieważnienie umowy. Z naszych informacji wynika, że to nawet 90 proc. spośród korzystnych dla klientów wyroków. Zmniejszył się zaś odsetek spraw, w których orzekane jest „odfrankowienie" kredytu, czyli przewalutowanie na złote po kursie z dnia zaciągnięcia i pozostawienie frankowej stawki LIBOR. W tym roku zapadło tylko 213 prawomocnych wyroków frankowych i – jak podaje ZBP – korzystnych dla banków było 41 proc. rozstrzygnięć, a dla klientów – 59 proc. To podobny wskaźnik, jaki sektor podawał w maju.