Rosną ceny zabytkowych akcji

Jeśli ktoś stare papiery wartościowe kupuje na inwestycję, to opłaca się inwestować w papiery droższe - mówi kolekcjoner Leszek Koziorowski

Aktualizacja: 28.10.2010 07:00 Publikacja: 28.10.2010 01:10

Leszek Koziorowski

Leszek Koziorowski

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Załóżmy, że zgłasza się do pana ktoś z pierwszą polską akcją Kampanii Manufaktur Wełnianych z 1766 roku. Ile by pan za nią zapłacił?[/b]

[b]Leszek Koziorowski:[/b] Jeden egzemplarz jest w Zamku Królewskim w Warszawie, dwa są w Muzeum Włókiennictwa i czwarty w prywatnej kolekcji. To jest naprawdę unikat. Wart jest tyle, ile ktoś zechce zaoferować. Potraktujmy to jako zabawę... Gdybym zaproponował np. 30 tys. zł, to jestem pewien, że znalazłby się kolekcjoner gotów zapłacić np. 35 tys. zł. W tym wypadku uzasadnione jest określenie: cena amatorska.

[b]Cena nie gra roli?[/b]

Zawodowo zajmuję się giełdą i z całą odpowiedzialnością powiem, że cena zawsze ma znaczenie! Kiedy sprzedawca proponuje absurdalnie wysoką cenę, to w praktyce nie znajduje nabywców. Cena zawsze ma jakieś realne odniesienie. Nikt przytomny nie kupiłby tej unikatowej akcji za, powiedzmy, milion złotych. Najwyższa zanotowana w Polsce aukcyjna cena za polski zabytkowy papier to 15 tys. zł za akcję Resursy Kupieckiej w Warszawie. Podobną cenę za granicą osiągnęła akcja Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.

[b]Na jakim etapie rozwoju jest krajowy rynek zabytkowych papierów wartościowych?[/b]

To dopiero początek! Rynek ten tworzy się od połowy lat 90. Wtedy było bodaj dziesięciu kolekcjonerów, teraz jest ok. 200. Uważam, że ta dziedzina kolekcjonerstwa jest na takim etapie, jak np. kolekcjonerstwo banknotów 30 – 40 lat temu. Wtedy banknotami mało kto się interesował. Na rynku antykwarycznym historyczne papiery nadal są względnie tanie. Jeśli przyrównamy ich ceny do np. zabytkowych banknotów lub grafiki artystycznej, to one są wyraźnie niedoszacowane.

[b]Kieruje pan [link=http://www.historycznepapiery.pl/"target="_blank]Stowarzyszeniem Kolekcjonerów Historycznych Papierów Wartościowyc[/link]h. Ilu członków ono liczy?[/b]

Dokładnie 53 osoby z całej Polski. Od dwóch lat spotykamy się regularnie, najbliższe spotkanie odbędzie się 6 listopada. Poprzednie poświęcone było grafice na papierach wartościowych. Na naszej stronie internetowej są informacje przydatne kolekcjonerom, jest np. cennik 300 najpopularniejszych akcji notowanych na Allegro w ostatnich dziesięciu latach. Te 300 papierów to podstawa każdego przyzwoitego zbioru. Ceny zaczynają się już od 15 – 20 zł. Na stronie można też znaleźć krótkie historie o spółkach akcyjnych czy papierach wartościowych.

[b]Jakie są kryteria wyceny zabytkowych akcji, obligacji, listów zastawnych?[/b]

Mówimy tu wyłącznie o kolekcjonerskich motywach zakupu. Zdecydowanie na pierwszym miejscu jest rzadkość. Na drugim miejscu hierarchii cen równorzędnie wymieniłbym kilka czynników. Na przykład jednym z nich jest branża, którą dany papier reprezentuje. Papiery banków będą uzyskiwały wyższe ceny niż np. branży budowlanej, ponieważ jest więcej kolekcjonerów dokumentów bankowych. Dla wyceny znaczenie ma region. Papiery związane z Łodzią są na krajowym rynku droższe niż związane z Krakowem. Decyduje o tym liczba kolekcjonerów, którzy z reguły specjalizują się w wąskich dziedzinach.

Kolejno w hierarchii kryteriów wyceny jest uroda papieru i nazwisko projektanta. Jeden z rodzajów akcji Pierwszej Fabryki Lokomotyw ma wysoką cenę ok. 2 – 3 tys. zł, bo został zaprojektowany przez Józefa Mehoffera.

[b]Jest równocześnie rzadki...[/b]

Nie tak bardzo, jak zapewniają niektórzy sprzedawcy. Regularnie pojawia się w handlu, przynajmniej dwa – trzy razy w roku. Podstawowy wpływ na cenę ma tu nazwisko autora i mistrzostwo projektu. Projekt jest bardzo ekspresyjny, lokomotywa jakby wyjeżdża z tego dokumentu.

[b]Są mniej znane projekty wybitnych grafików.[/b]

Docenia je niewielu kolekcjonerów. Na przykład akcję Towarzystwa Ubezpieczeń Patria zaprojektowaną przez Stanisława Ostoję-Chrostowskiego można kupić już za ok. 150 zł. To okazyjnie niska cena. Niedoszacowane pozostają projekty np. Edmunda Bartłomiejczyka, nawet te podpisane imieniem i nazwiskiem.

[b]Kolejne podstawowe kryterium wyceny?[/b]

To stan zachowania.

[b]Znaki wodne mają wpływ na cenę?[/b]

Na naszym rynku nie.

[b]

Jak wysoki jest popyt na papiery z oryginalnymi podpisami ważnych postaci historycznych?[/b]

To jest specyfika m.in. amerykańskiego rynku. Tam, jeśli na papierze podpisał się np. John D. Rockefeller lub Henry Ford, ma to ogromne znaczenie dla ceny tych papierów. W Polsce nie ma to decydującego znaczenia. Na jednej z akcji Azotów jest faksymile podpisu prezydenta Mościckiego, ale nie jest ona dodatkowo ceniona z tego powodu.

[b]Ceny historycznych papierów rosną systematycznie od 2000 roku.[/b]

Załóżmy, że zachowało się 20 papierów jakiejś spółki i dziesięć lat temu było 20 kolekcjonerów. Dziś zmieniła się relacja popytu do podaży, bo nadal jest tylko 20 papierów, ale środowisko zbieraczy liczy ok. 200 osób. Drożeją nawet popularne akcje Spółki Wielkopolskich Zakładów Ostrowieckich, które dziesięć lat temu można było kupić po 5 zł. Dziś kosztują co najmniej 20 zł, choć nadal są wyjątkowo popularne. Natomiast gdy chodzi o rzadkie akcje z XIX stulecia, to pięć lat temu trudno było sobie wyobrazić cenę wyższą niż np. 1,5 tys. zł. Wtedy wyższe ceny wydawały się nierealne, abstrakcyjne. Dziś taką cenę na te same papiery należy uznać za okazyjnie niską. Jeśli trafiam na te papiery w cenie ok. 1,5 tys. zł, to kupuję nawet dublety, bo wiem, że te papiery w krótkim czasie będą istotnie droższe, a mając dublety, mogę się także wymieniać.

Zaryzykuję stwierdzenie, że jeśli ktoś stare papiery wartościowe kupuje na inwestycję, to opłaca się inwestować w papiery droższe, których ceny zaczynają się od 200 – 300 zł. One za dziesięć lat będą kosztować dzisiejsze 800 – 1000 zł. Natomiast te, znacznie rzadsze, które dziś kosztują ok. 1 – 1,5 tys. zł, co do zasady, podrożeją jeszcze bardziej, będą kosztowały co najmniej 10 tys. zł. Tym rynkiem będą rządzić podobne zasady jak te dotyczące numizmatów.

[b]Rynek dodatkowo napędzają odkrycia.[/b]

Powodują, że zawsze będzie to żywa pasja. Co roku pojawia się na rynku co najmniej 20 nieznanych wcześniej papierów. Według moich szacunków do 1939 roku wyemitowano w Polsce co najmniej 20 tys. akcji. Znanych jest ok. 4 tysiące różnych akcji, które choć raz pojawiły się na rynku kolekcjonerskim. Czyli teoretycznie mamy co najmniej 16 tys. sztuk do odkrycia. Osobiście zbieram polskie akcje, moja kolekcja liczy ponad 1800 pozycji. Jednak nie mam możliwości, żeby zebrać je wszystkie, ale warto szukać!

[b]Załóżmy, że jakiś papier od lat uważany jest za rzadkość i dlatego trzyma wysoką cenę. A tu ktoś znalazł na strychu walizkę tych papierów... Co wtedy?[/b]

Akcje spółki Kraj w latach 90. uzyskiwały wysokie ceny rzędu 300 – 400 zł. Kiedy po 2000 roku nieoczekiwanie pojawiła się taka walizka, ich ceny spadły do ok. 30 zł. Tymczasem przybyło nowych kolekcjonerów i dziś akcje te kosztują ok. 100 zł. Sam fakt znalezienia walizki pełnej papierów nie musi wpływać na spadek cen. Jeśli ktoś będzie sprzedawał je stopniowo, ceny nie muszą spaść.

[b]W przyszłym roku wypada 20-lecie Giełdy Papierów Wartościowych. Z tej okazji przygotowuje pan album „Akcje notowane na Giełdzie Pieniężnej w Warszawie do 1939 roku”, który będzie przydatny kolekcjonerom.[/b]

Mam taką nadzieję. Znajdzie się tam po raz pierwszy kompletne, w mojej ocenie, zestawienie spółek notowanych na giełdzie w Warszawie od 1817 do 1939 roku. Archiwum giełdy warszawskiej spłonęło w czasie okupacji niemieckiej. Nie zachowały się dokumenty źródłowe dotyczące giełdy. Te informacje próbowałem zrekonstruować na podstawie wielu źródeł. Prezentuję zestawienie ok. 200 spółek i ok. 90 reprodukcji akcji wraz z krótkimi opisami ich emitentów.

[b]Od kiedy pan zbiera?[/b]

Jako student kończyłem kurs maklerski, a chwilę później rozpocząłem pracę w Komisji Papierów Wartościowych. Bodaj w 1993 roku trafiłem na jarmark kolekcjonerski na Kole, jako pierwszą nabyłem akcję spółki Wisła, zadecydowała uroda tego papieru.

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

[b]Leszek Koziorowski (ur. 1970), absolwent Wydziału Prawa UW.[/b] W latach 1994 – 1999 pracował w Komisji Papierów Wartościowych. Od 2002 roku wspólnik, obecnie w Kancelarii Gessel Koziorowski w Warszawie.[/ramka]

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181792.html]Czytaj więcej o kolekcjonerstwie[/link][/b]

[b]Rz: Załóżmy, że zgłasza się do pana ktoś z pierwszą polską akcją Kampanii Manufaktur Wełnianych z 1766 roku. Ile by pan za nią zapłacił?[/b]

[b]Leszek Koziorowski:[/b] Jeden egzemplarz jest w Zamku Królewskim w Warszawie, dwa są w Muzeum Włókiennictwa i czwarty w prywatnej kolekcji. To jest naprawdę unikat. Wart jest tyle, ile ktoś zechce zaoferować. Potraktujmy to jako zabawę... Gdybym zaproponował np. 30 tys. zł, to jestem pewien, że znalazłby się kolekcjoner gotów zapłacić np. 35 tys. zł. W tym wypadku uzasadnione jest określenie: cena amatorska.

Pozostało 93% artykułu
Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności