Przykład dała Czeszka Jana Černochová. – Zawsze popierałam współpracę wyszheradzką i jest mi bardzo przykro, że dla węgierskich polityków tania rosyjska ropa jest teraz ważniejsza od ukraińskiej krwi – napisała w piątek na Twitterze.
W poniedziałek przed południem „Rz” pierwsza podała, że w jej ślady zamierza pójść i Mariusz Błaszczak.
– To de facto oznacza zawieszenie udziału w Grupie Wyszehradzkiej Węgier. Mówimy o klubie, nieformalnej strukturze, w której nie ma procedury wyrzucenia kraju członkowskiego. Pozostaje więc rezygnacja z udziału w imprezach – mówi „Rz” Wojciech Przybylski, redaktor naczelny specjalistycznego wydawnictwa „Visegrad Insight”. Przypomina, że podobnie było w latach 90., gdy bojkotowany był przez pozostałe kraje V4 inny przywódca o autorytarnych zakusach – premier Słowacji Vladimir Mečiar.
Czytaj więcej
Fidesz premiera Węgier, Viktor Orbana, na tydzień przed zaplanowanymi na 3 kwietnia wyborami parlamentarnymi, ma 2 punkty procentowe przewagi w sondażu nad listą zjednoczonej opozycji - informuje Reuters.
Relacje na linii Warszawa-Budapeszt gwałtownie załamały się po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego. 15 lutego do wyjazdu Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego przyłączyli się szefowie rzadów Czech i Słowenii, ale nie Viktor Orbán. W piątek z dramatycznym apelem do węgierskiego premiera zwrócił się Wołodymyr Zełenski. Prosił, aby Węgier zdecydował się, kogo popiera: Ukrainę czy Rosję. I radził, aby przeszedł się nad Budapeszt, aby zobaczyć pomnik setek butów: pamiątkę po masakrze węgierskich Żydów, w którym wydatny udział wziął reżim Miklosa Horthy’ego. To, zdaniem ukraińskiego prezydenta, być może uzmysłowi Orbanowi, jaki jest dziś los Ukraińców. Na to wezwanie Węgier odpowiedział jednak z pogardą, sygnalizując, że jako prawnik zna się na sprawie lepiej, niż były komediant. W niedzielę w wywiadzie dla TVN24 Andrzej Duda przyznał, że „nie rozumie” węgierskiej postawy wobec wojny na Ukrainie. Od Budapesztu odciął się też Jarosław Kaczyński.