Inicjatywę amerykańskiego prezydenta bardzo poważnie biorą Chiny. Rząd w Pekinie opublikował 25-stronicowy dokument, w którym punktuje wszystkie możliwe niedociągnięcia Ameryki, w tym polaryzację dochodów, rasizm i trudności w walce z pandemią. Wszystko po to, aby ukryć jakże niewygodną dla Pekinu prawdę: Chińczycy żyją w systemie komunistycznym nie dlatego, że chcą, tylko dlatego, że są do tego zmuszani brutalną siłą. Z tego samego powodu do chińskich protestów dyplomatycznych przyłączyła się Rosja. W Waszyngtonie można usłyszeć, że już to wystarczy, aby uznać Szczyt Demokracji za sukces.
Angola, Kongo i Irak
Joe Biden uczynił z walki o uratowanie demokracji na świecie myśl przewodnią swojej polityki zagranicznej obok powstrzymania chińskiej potęgi. Nie bez przyczyny: jak podaje waszyngtoński Freedom House, ledwie w ciągu dekady udział osób, które żyją w krajach w pełni „wolnych", spadł z 39 do 20 proc. Demokracja jest też zagrożona w samej Ameryce. Uniwersytet Harvarda podaje, że tylko 7 proc. Amerykanów w wieku od 18 do 29 lat uważa, że system demokratyczny w Stanach działa dobrze. Stany przestały też być wzorem demokracji na świecie: za taki uważa je jedynie 17 proc. respondentów w najważniejszych krajach objętych sondażem waszyngtońskiego instytutu Pew. Powód jest jasny: nazywa się Donald Trump. Biden co prawda mówi, że kadencja jego poprzednika była „aberracją" w historii Ameryki, jednak ryzyko, iż miliarder wróci do Białego Domu za trzy lata, narasta.
Czy Szczyt Demokracji pomoże powstrzymać marsz autorytaryzmu na świecie, nie jest jednak pewne. Wiele kontrowersji dotyczy samego doboru jego uczestników. Miesza się tu bowiem trzeźwa ocena systemu politycznego z wymogami geopolityki. A to naraża Biały Dom na oskarżenia o koniunkturalizm.
Biden, który osobiście zatwierdzał zestaw uczestników, zdobył się na kilka odważnych ruchów. Jednym z nich jest wykluczenie Turcji Recepa Erdogana, choć mowa o kraju, który ma kluczowe znaczenie dla konfrontacji Ameryki z Rosją. Na liście znalazł się za to Tajwan. To wzorowa demokracja. Ale też wszyscy, którzy uznają wyspę za niezależne państwo, narażają się na wściekłość Pekinu.
Czytaj więcej
Ryzyko, że Stany wycofają swoje wojska z naszego kraju w ramach porozumienia z Kremlem, jest bardzo niewielkie.