Decyzję ukraińskiego rządu opublikowano w środę wieczorem. Wynika z niej, że rejestracja jakichkolwiek szczepionek lub preparatów medycznych, wykorzystywanych w walce z koronawirusem SARS-CoV-2, jest zabroniona na terenie Ukrainy, jeżeli ów preparat „został wynaleziony lub wyprodukowany na terenie państwa będącego agresorem".
W ten sposób Ukraina zdecydowała, że nie zakupi szczepionek w państwie, które okupuje Krym i z którym prowadzi wojnę od ponad sześciu lat. Mimo że na Ukrainie szczepienia jeszcze się w ogóle nie rozpoczęły.
Propaganda Putina
Pierwsze dostawy w ramach programu COVAX (który ma dostarczyć szczepionkę biedniejszym krajom) mają nadejść w połowie lutego. Kijów też oczekuje, że któryś kraj UE przekaże nadwyżki własnych szczepionek. Nad Dnieprem nikt jednak nie ukrywa, że rezygnacja z rosyjskiej szczepionki ma podłoże polityczne.
– Wiemy, że nie została jeszcze dopuszczona do użytku przez niezależne międzynarodowe instytucje. Ale przede wszystkim chodzi o to, że Sputnik V to propagandowy i geopolityczny projekt Kremla, część strategii Putina. Medycyna tu gra drugorzędną rolę – mówi „Rzeczpospolitej" Wołodymyr Fesenko, czołowy ukraiński politolog.
W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio premier Ukrainy Denys Szmyhal, który stwierdził, że Sputnik V jest „narzędziem wpływu Rosji". Na terenie samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej Rosja już szczepi, ale oficjalnie się do tego nie przyznaje. Ukraińskie media donoszą, że rosyjski preparat otrzymują m.in. wojskowi, pracownicy służby zdrowia i nauczyciele. Decyzję władz w Kijowie w Moskwie tłumaczą „kompleksami Ukrainy". – Ten kraj boi się okazać jakąkolwiek słabość wobec Federacji Rosyjskiej – mówił cytowany przez lokalne media rosyjski senator i wiceszef komisji ds. WNP Konstantin Zatulin.