Jak podał w czwartek GUS, sprzedaż detaliczna towarów, liczona w sklepach zatrudniających co najmniej 10 osób, wzrosła w styczniu realnie (w cenach stałych) o 3 proc. rok do roku po zniżce o 2,3 proc. w grudniu. Odbicie sprzedaży było przez ekonomistów powszechnie oczekiwane, ale na ogół mniejsze, przeciętnie o 1,4 proc. rok do roku.
Sprzedaż detaliczna wyraźnie wzrosła
Pozytywny wydźwięk tych danych wzmacnia to, że sprzedaż detaliczna oczyszczona z wpływu czynników sezonowych wzrosła o 0,4 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca. To wyraźna poprawa na tle poprzednich dwóch miesięcy, gdy tak liczona sprzedaż malała. Wygląda więc na to, że zwyżki popytu na towary w ujęciu rok do roku nie można tłumaczyć tylko niską bazą odniesienia sprzed roku.
Z drugiej strony, odbicie sprzedaży detalicznej wciąż nie jest jednak tak silne, jak można by oczekiwać w kontekście szybkiego wzrostu płac i malejącej inflacji. W styczniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się o 12,8 proc. rok do roku, a inflacja wyniosła 3,9 proc. rok do roku. To oznacza, że siła nabywcza płac podskoczyła o niemal 9 proc. rok do roku, najbardziej od ponad 15 lat. To, jak pokazują ankietowe badania GUS, ma wyraźne przełożenie na nastroje konsumentów i ich skłonność do dużych wydatków. Co więcej, w sklepach zatrudniających powyżej dziewięciu osób, wzrost cen jest nawet niższy niż inflacja ogółem. Licząc w cenach bieżących sprzedaż wzrosła w styczniu o 4,6 proc. rok do roku, tylko o 1,6 pkt proc. bardziej niż w cenach stałych. Ta różnica oddaje skalę wzrostu cen sprzedanych towarów.