W marcu inflacja znajdzie się poniżej 3 proc., być może nawet dokładnie w celu NBP (2,5 proc.). Ale Rada Polityki Pieniężnej będzie patrzyła w przyszłość, gdy inflacja prawdopodobnie znów wzrośnie. Dlatego obniżki stóp procentowych nie są przesądzone, a w takiej skali, jak oczekują obecnie rynki finansowe, są wręcz nieprawdopodobne.
Takie perspektywy polityki pieniężnej zarysował w środę na pierwszej w br. konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. - Nie jesteśmy w żadnym cyklu (łagodzenia polityki pieniężnej - red.), podejmujemy decyzje wraz z napływem danych - tłumaczył przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej, która we wtorek postanowiła utrzymać stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Główna stopa NBP od ostatniej obniżki w październiku ub.r. wynosi 5,75 proc.
Jak powiedział Glapiński, w marcu inflacja znajdzie się w pobliżu celu NBP w porównaniu do 6,1 proc. w grudniu ub.r. Gdyby ten stan rzeczy miał się utrzymać, "stopy powinny być obniżane, i to mocno". Prezes NBP podkreślał jednak, że w kolejnych kwartałach inflacja prawdopodobnie wzrośnie do 6-8 proc. To, jaki dokładnie poziom osiągnie, będzie zależało od decyzji rządu w odniesieniu do elementów tzw. tarczy antyinflacyjnej. Według obecnego stanu prawnego, zamrożone ceny nośników energii będą obowiązywały do połowy roku, a obniżona do zera stawka VAT na podstawowe artykuły żywnościowe do końca I kwartału. Gdyby po tych terminach tarcza nie była w żadnej formie przedłużana, inflacja wzrosłaby o 5 pkt proc. względem marcowego dołka. - Gdybyśmy otrzymali w marcu informację, że w kolejnych kwartałach nastąpi silniejszy wzrost inflacji niż mówiłem, to podwyżka stóp nie byłaby wykluczona. Ale nic na to nie wskazuje - powiedział prezes NBP.
Jak podkreślił, wobec niepewności regulacyjnej RPP będzie przykładała szczególnie dużą wagę do tzw. inflacji bazowej, która nie obejmuje cen nośników energii oraz żywności. Ta zaś ma systematycznie spadać, choć niezbyt szybko. W ocenie prezesa Glapińskiego, wraz z ożywieniem gospodarczym i szybkim wzrostem płac nasilała będzie się bowiem presja popytowa. Wzrost płac będzie zaś m.in. pokłosiem ekspansywnej polityki fiskalnej nowego rządu. W 2024 r., jak oceniał Glapiński, ekspansja fiskalna dołoży do inflacji zaledwie 0,1 pkt proc. w porównaniu do scenariusza z listopadowej projekcji, ale w 2025 r. już 0,4 pkt proc. Mimo to, jak przyznał, nadal można oczekiwać, że ostateczny powrót inflacji do celu nastąpi pod koniec 2025 r., czyli tak, jak sugerowały prognozy z okresu, gdy RPP zdecydowała się na mocne obniżki stóp procentowych.