Dług publiczny niebezpiecznie wzrośnie. I to nie przez powódź

Już w 2026 r. zadłużenie państwa ma przekroczyć granicę 60 proc. PKB – wynika z przyjętej w sobotę przez rząd strategii zarządzania długiem. Główna przyczyna? Rząd nic nie oszczędza.

Publikacja: 30.09.2024 05:55

Minister finansów Andrzej Domański

Minister finansów Andrzej Domański

Foto: PAP/Paweł Supernak

Ze względu na powódź w południowej Polsce i konieczność zapewnienia środków na niezbędną pomoc dla poszkodowanych, rząd przyjął w sobotę na nadzwyczajnym posiedzeniu zmiany w projekcie budżetu na 2025 r. Wygląda jednak na to, że nie są to drastyczne korekty.

EKO budżet Cieślak

Foto: Tomasz Sitarski

Wyższa rezerwa na klęski żywiołowe w 2025 r.

Przede wszystkim, jak informował minister finansów Andrzej Domański, zwiększono rezerwę celową na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych o 2,2 mld zł – do 3,191 mld zł. W projekcie budżetu z końca sierpnia wynosiła ona zwyczajowo około 1 mld zł.

Zwiększono również o 420 mln zł rezerwę celową na uzupełnienie bezzwrotnego wparcia budownictwa socjalnego i komunalnego. Łącznie wydatki na mieszkalnictwo mają wynieść 4,7 mld zł. Przesunięto też realizację inwestycji w sądownictwie na kolejny rok, co obniża wydatki w 2025 r. o 321mln zł.

Jednocześnie główne pozycje budżetowe, takie jak limit wydatków (921,6 mld zł), a przede wszystkim deficyt (288,77 mld zł), mają pozostać na takim samym poziomie jak w sierpniowym przedłożeniu.

Mniejsze wydatki „świętych krów”

Po przyjęciu przez rząd projekt planu finansowego państwa na 2025 r. trafi do Sejmu (musi się to stać do końca września). Minister finansów Andrzej Domański ocenił w sobotę, że być może dzięki posłom uda się uzyskać dodatkowe 200 mln zł na pomoc dla powodzian. Chodzi o tzw. budżetowe święte krowy, czyli kilka instytucji i organów publicznych, które same przedstawiają swoje plany finansowe na dany rok i może je korygować tylko Sejm.

Minister Domański wyliczał, że budżet Sądu Najwyższego można zmniejszyć o 25 mln zł, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – o 55 mln zł, Instytutu Pamięci Narodowej – o 56 mln zł, Kancelarii Prezydenta o 26 mln zł. Kilka milionów można „urwać” też z wydatków Kancelarii Sejmu i Senatu.

Czytaj więcej

Piotr Skwirowski: Budżet 2025, czyli pompowanie długu zamiast wyrzeczeń

Kto pokryje koszty odbudowy

Rząd zapewniał w sobotę, że zaplanowany w budżecie na 2025 r. wzrost wydatków na opiekę zdrowotną, obronę narodową, programy społeczne oraz strategiczne inwestycje pozostają bez zmian w porównaniu z przedstawionym przed miesiącem pierwszym projektem. Pieniądze na koszty odbudowy po powodzi mają pochodzić głównie z budżetu Unii Europejskiej, w szczególności z polityki spójności. To w sumie ok. 20 mld zł – wynika z komunikatu rządowego.

Szczegółowy projekt przyszłorocznego budżetu nie został jeszcze opublikowany, ale wygląda na to, że powódź ma bardzo umiarkowany wpływ na podstawowe jego pozycje. I o ile nie zmienią się plany dotyczące tzw. funduszy pozabudżetowych, o tyle deficyt całego sektora finansów publicznych w 2025 r. ma wynieść tyle, ile wcześniej planowano, czyli 5,5 proc. PKB. Tymczasem Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, obawiał się, że duże wydatki publiczne związane z powodzią na południu i zachodzie Polsk, zmuszą rząd do korekty w górę deficytu sektora finansów publicznych w tym i przyszłym roku do około 6 proc. PKB.

Dług przekroczy limit 60 proc. PKB

 – W rezultacie wzrosłoby ryzyko przekroczenia w roku 2025 konstytucyjnego limitu dla długu wynoszącego 60 proc. PKB, liczonego według metodologii Eurostatu – ostrzegał Gomułka. Okazuje się jednak, że choć powódź nie zalała budżetu państwa, to ten limit ma zostać przekroczony już w 2026 roku!

Tak zakłada rząd w przyjętej również w sobotę strategii zarządzania długiem. „Prognozowana relacja długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (wg definicji UE, dług EDP) do PKB wyniesie 54,6 proc. w 2024 r. i 58,4 proc. w 2025 r., następnie wzrośnie do 61,3 proc. w 2027 r., a w 2028 r. obniży się do 61,2 proc. Wartość referencyjna relacji długu EDP do PKB na poziomie 60 proc. zostanie przekroczona w 2026 r.” – czytamy w rządowym komunikacie.

 – Zmiany w budżecie na 2025 są stosunkowo niewielkie, podane liczby nie zmieniają zasadniczego obrazu budżetu na przyszły rok – komentuje dla „Rzeczpospolitej” Marcin Mrowiec, ekspert ekonomiczny Grant Thornton. – Bardziej istotne jest, że zbliżamy się, a nawet wprost zakładamy osiągnięcie poziomów alarmowych, jeśli chodzi o poziom długu – zaznacza.

„Możemy udawać, że długu jest znacznie mniej”

Trzeba tu dodać, że zgodnie z polskimi ustawami (a te dotyczą limitu zapisanego w konstytucji) dług publiczny można liczyć w pewnymi wyłączeniami i wyjątkami. W takim ujęciu tzw. państwowy dług publicznych (PDP) ma być znacznie niższy i wynosić 43,3 proc. PKB w 2024 r. i 47,1 proc. w 2025 r. W 2027 r. ma to być 48,6 proc. PKB, po czym spaść ma do 48,3 proc. PKB w 2028 r. – W horyzoncie strategii relacja państwowego długu publicznego do PKB pozostanie bezpiecznie poniżej progu ostrożnościowego 55 proc. PKB określonego w ustawie o finansach publicznych – zaznacza resort finansów.

 – Dług powinno się liczyć zgodnie z zasadami ekonomii – ripostuje Mrowiec. – Liczenie „metodą krajową, a nie unijną, oznacza, że nie uruchomione zostaną żadne działania zaradcze. Bo dzięki zmianie definicji możemy udawać, że długu jest mniej niż w rzeczywistości – dodaje.

Ryzyko kryzysu fiskalnego rośnie

Ekonomiści podkreślają, że takie poziomy długu, które zresztą po raz pierwszy pojawiały się już w strategiach za rządów PiS, powinny skłonić władze do refleksji i wyraźnych działań oszczędnościowych. Na razie zupełnie ich jednak nie widać. Rząd koalicji 15 października kontynuuje politykę „budżet stać na wszystko”, zwiększając choćby transfery socjalne, przy jednoczesnym koniecznym wzroście wydatków na wojsko, zdrowie, itp.

W tym i przyszłym roku rekordowo wysokie mają być deficyty budżetu (odpowiednio 184 mld zł i 289 mld zł) i potrzeby pożyczkowe, a w ślad za tym rosną również odsetki od długu. W przyszłym sam koszt obsługi długu Skarbu Państwa (nie licząc samorządów i funduszy pozabudżetowych) ma sięgnąć 75,5 mld zł, podczas gdy jeszcze parę lat temu był poniżej 30 mld zł.

 – Dalsze podążanie tą ścieżką grozi poważnym kryzysem finansów publicznych, ale nie w ciągu roku czy dwóch, kiedy gospodarka będzie rosła mocno, dodatkowo wspierana „sterydami" funduszy europejskich, ale za trzy, cztery lata, kiedy miniemy szczyt koniunktury i szczyt napływu funduszy z EU – podsumowuje Marcin Mrowiec.

 – W międzyczasie utracimy część konkurencyjności, ze względu na nieuchronny demograficznie dalszy znaczny wzrost płac. Możemy obudzić się z zerowym wzrostem, wysokim długiem i wysokimi odsetkami. Trzeba się na taki scenariusz zacząć przygotowywać już teraz – ostrzega.

Ze względu na powódź w południowej Polsce i konieczność zapewnienia środków na niezbędną pomoc dla poszkodowanych, rząd przyjął w sobotę na nadzwyczajnym posiedzeniu zmiany w projekcie budżetu na 2025 r. Wygląda jednak na to, że nie są to drastyczne korekty.

Wyższa rezerwa na klęski żywiołowe w 2025 r.

Pozostało 95% artykułu
Budżet i podatki
Czy da się „wykręcić” 110 mld zł dziury w budżecie w dwa miesiące
Budżet i podatki
Deficyt budżetowy będzie wyższy. Sejm przegłosował zmiany
Budżet i podatki
Kto i za ile kupi kolejne setki miliardów polskiego długu
Budżet i podatki
Budżetowe wpływy z CIT dołują. Rekordy już nie wrócą?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Budżet i podatki
Rząd maksymalizuje deficyt. Co się za tym kryje?